Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !

Zaktualizowano: 13 października 2025


Mama przez chwilę klęczała nieruchoma z ustami przyciśniętemi do szkaplerza. Byłem tuż przy niej. Przyciągnęła mnie ku sobie i szkaplerz i krzyżyk przycisnęła do moich ust. Na szkaplerzu były dwie wilgotne, ciemnobrunatne plamy. Całuj, czcij, naśladuj... szepnęła. To krew twego brata, krew Stasia. To za Polskę, za wiarę... I znów zrobiło się cicho.

Ubrany był w długi, poplamiony surdut, spodnie miał wystrzępione. Choć jeszcze młody wiekiem, był już przygarbiony; na jego twarzy malowała się dobra wola względem ludzi. Wchodząc, zobaczył odrazu laskę w ręku Holmesa i podbiegł ku niej z okrzykiem radości. Tak się cieszę! zawołał. Nie byłem pewny, czym zostawił tutaj, czy w biurze portowem. Gdybym zgubił, sprawiłoby mi to wielką przykrość.

Ach, ci lekarze! machnął ręką ksiądz stary cóż tam ostatecznie wiedzieć oni mogą wszak wszystko w ręku Stwórcy-Pana! Ja, na przykład, pewnego razu byłem już konającym, a jednak, po przyjęciu Przenajświętszego Sakramentu i Olejów Świętych wyzdrowiałem... Umilkli.

Ja także, według programu, nie próżnowałem, odezwał się po chwili swobodnym tonem. Wyszedłszy stąd temu godzin parę, byłem na jour fixe u Leliwów, hr.

Ha! ha! ha! ha! Dnia 1 czerwca. Powracam do zdrowia. W nocy, przed tym dniem, kiedy go powieszono, dostałem gwałtownej gorączki. Majaczyłem, byłem cały tydzień nieprzytomny. Żona mi mówi, żem krzyczał wciąż: »nie dajcie mnie powiesić«; podarłem wszystkie koszule, każde dotknięcie do szyi wprawiało mnie w szał. Musiano mnie posadzić na niskim fotelu, ubrania i kołdry podwiązano mi pod ramionami.

Wczoraj byłem »normalny«. Miałem nawet gości. Jestem bowiem dobrym przyjacielem. Odkąd te zaręczyny stały się głośne w naszej kolonii, postanowiłem wyprawić dla narzeczonych mały wieczorek. Wczoraj to uskuteczniłem. Miałem wiele zachodów, bo ona jest jeszcze chora i musi wystrzegać się w jedzeniu. Pół dnia przesiedziałem w kuchni swojej gospodyni, przeszkadzając jej uwagami i ostrzeżeniami.

Dopiero później, po partyi, wychodził na chwilę, wracał, i spokojnie oznajmiał mu o tem, mniej więcej w ten sposób: "Wszak hrabia kochany o panie mnie się pytał? n'est ce pas? Pardon... na śmierć zapomniałem... wyobraź pan sobie, wyjechały przed godziną na spacer, pewny byłem... A tu, concevez... Dowiaduję się właśnie, palnęły sobie wizytkę!.."

Namyślałem się, co robić. Wstrętnym jest szpiegować przyjaciela; w danych okolicznościach było to moim obowiązkiem; lecz gdyby mu groziło niebezpieczeństwo, byłem zadaleko, aby nieść pomoc. Więc cóż począć? Wahałem się między poczuciem delikatności a obowiązku. Tymczasem sir Henryk i jego towarzyszka stanęli na ścieżce. Rozmawiali bardzo żywo.

Wyszedłem późnym wieczorem z domu, i pomęczywszy się trochę po ulicach wstąpiłem do knajpy. Rozejrzałem się po sali: zastałem kilku znajomych, dawnych kolegów, nieżonatych jeszcze, więc korzystali z pełni swobody. Zwykle towarzystwo ich nie sprawiało mi przyjemności, unikałem ich nawet, mając za ludzi głupich i nie wiele wartych. Wtedy jednak kontent byłem, że ich widzę i zbliżyłem się do nich.

A co wiosna w zielonej dolinie? Nic, prócz tego, że wiosnuje. Czem rany, co pierś tobie krwawią? To amulet koralowy. A czem łzy, co gardło twoje dławią? To różaniec bursztynowy. Czem ty byłeś o słońca zachodzie? Byłem duchem, byłem ciałem. Czemuś zabił dziewczynę w ogrodzie? Nie zabiłem, lecz kochałem. Z zielonym żukiem na odwianym płatku Róża, kosmata od rosy, Purpurowieje w niebiosy.

Słowo Dnia

spowił

Inni Szukają