United States or Democratic Republic of the Congo ? Vote for the TOP Country of the Week !


Ták więc smok, upátrzywszy gniazdo kryiomé, Słowiczki liché zbiéra, á swé łákomé Gárdło páśie: tym czásem mátká szczebiece Uboga, á zbóycę co raz sye miece, Próżno: bo y sámę okrutnik zmiérza, A niebogá ledwé umyka piérza. Próżno płakać, podobno drudzy rzeczećie: Cóż prze Bóg żywy, nie iest próżno na świećie?

Czuł, biorąc od Olki pieniądze, czyni krok pojednawczy i że powinien siostrę przychodzącą mu z pomocą na owe chrzciny zaprosić. Olka!... możeby ty... wykrztusił wreszcie przez nerwowo ściśnięte gardło możeby... ty... przyszła.... Lecz ona otworzyła szeroko oczy. To, co zdawało się jej naturalnem lat temu kilka, teraz wydało się jej po prostu... potwornem.

Nie chcę, ażeby po Litwie gadano, Że brat na bratnie następował zdrowie, Wziął gardło, lub dał za Grażyny wiano! Pójdę, i w pierwszej z książęciem rozmowie Owszem, dziś idę, chociaż już nie rano. Wprzód niźli nocą świat odpędzi rosę, Tuszę, dobrą odpowiedź przyniosę." Zegnają siebie po tym rozhoworze, A w jedno miejsce dążyli oboje.

Pośrodku pokoju był słup, postawiony tu zapewne dla podtrzymania starej belki, grożącej zawaleniem. Do tego słupa uwiązana była postać ludzka; w pierwszej chwili nie mogliśmy poznać: czy to mężczyzna, czy kobieta. Jeden ręcznik ściskał jej gardło i okręcony był naokoło słupa, drugi zakrywał dolną część twarzy. Cała postać była spowita w prześcieradło.

Mów; i jeden nachylił mi się do ucha i zaczął szeptem: »pojedziemy do ... Loli. »Loli« wrzasnął prawie na całe gardło. Spojrzeli na mnie, jakby ciekawi wrażenia, jakie to na mnie wywrze. Przeszedłem ich oczekiwania. Pojadę z wami, rzekłem. Była chwila zdziwienia; i za kawalerskich czasów chodziłem tam rzadko.

On wie, on to czuje, że jemu ustawać w pracy niewolno, że wszystko, co znosi w domu pani Szymczyńskiej nadal znosić powinien, bo kąt, w którym stoi łóżko jego, ma dach nad głową, bo łyżka strawy, która mu nieraz przez ściśnięte gardło przejść nie może trzyma go przy życiu jego i tamtych dwoje!...

Wiedział, że kary nie ujdzie, więc, aby korzystać z czasu, rzeczy za bezcen sprzedał i poszedł pić do szynku ze znajomemi prostytutkami; u jednej z nich go znaleziono. W sądzie opowiadał o zabójstwie z krwią najzimniejszą, choć rozumiał dobrze co go czeka, bo siostrze, gdy zeznawała, pokazywał wciąż na gardło swoje, jakby chciał rzec: »ostrożnie ze słowami, bo powieszą«. Zresztą był spokojny.

Ale można też stracić głowę, bo taki nie daruje i gardło poderznie każdemu, kto policyę na jego trop wsadzi. Cóż to za jeden? Nazywa się Seldon. Wpakowano go do więzienia za morderstwo w Notting-Hill. Pamiętałem dobrze sprawę, bo Holmes interesował się nią, z powodu niezwykłego okrucieństwa mordercy.

Te wielkie piece wszystkie schodzące się w jednej wielkiej izbie, w którą szedł wczesnym zimowym rankiem, za Józikiem, niosącym całe naręcze polan grubych, jak ludzkie nogi. On, Janek, niósł świecę. Stearyna kapała mu po rękach, a on przez trzydzieści lat nie oprawił nigdy świecy w lichtarz. Miał takich przyzwyczajeń mnóstwo, teraz wszystkie jak mary otoczyły go i za gardło chwytały.

Brnę w słońcu po samo gardło, Co snami łka niecierpliwie, Twarz mam odwiecznie umarłą A w nogach radość mi żywie... I błogosławię swej twarzy, I wdycham wiarę od słońca, Że się napewno coś zdarzy, Coś się poszczęści bez końca! Że Ono drogą rozminną Zbliża się wciąż bezhałaśnie, I że tak stać się powinno, I że tak stanie się właśnie!