United States or Andorra ? Vote for the TOP Country of the Week !


A téż ledwie sye kiedy dźiéćię urodźiło, Coby łáski rodźiców swych ták godné było. Ochędożne, posłuszné, karné, nie pieszczoné, Spiéwáć, mówić, rymowáć, iáko co uczoné. Káżdégo ukłón tráfić, wyráźić postáwę: Obyczáie Pánieńskié umiéć y zabáwę. Rostropné, obyczáyné, ludzkié, nie rzewniwé, Dobrowolné, ukłádné, skrómné y wstydliwé.

Nie dopuśćiłáś nigdy mátce sye frásowáć, Ani oycu myśleniem zbytnim głowy psowáć: To tego, to owégo wdźięcznie obłápiáiąc, I onym swym ućiesznym śmiéchem zábawiáiąc. Teraz wszytko umilkło: szczéré pustki w domu, Niémász zábawki, niemász rośmiać sye nikomu: Z káżdégo kątá żáłość człowieká uymuie, A serce swéy poćiechy dármo upátruie.

A czás co ma fortél? dawnieyszé świéżémi Przypadkámi wybiia, czásem weselszémi: Czásem téż z téyże miáry: co człowiek z baczeniem Piérwéy niż przyidźie, widźi: y tákim myśleniem Przeszłych rzeczy nie wśćiąga, przyszłych upátruie: Y serce oboię fortunę gotuie. Tego sye synu trzymay: á ludzkié przygody, Ludzkié noś: Ieden iest Pan smutku, y nadgrody. Tu zniknęłá: Jam sye téż ocknął.

Teraz Mistrzu sam sye lécz: czás Doktór każdemu. Ale kto pospolitym torem gárdźi, temu Tak poznégo lékárstwá czekáć nieprzystoi: Rozumem ma uprzédźić, co inszé czas goi.

Táć iest władza fortuny, móy namilszy synie: Ze nie ták uskárzáć sye, kiedy nam co zginie, Iáko dźiękowáć trzebá, że wżdam co zostáło: Bo to wszytko nieszczęśćie w ręku swoich miáło. A ták y ty folguiąc práwu powszechnému, Zágrodz drógę do sercá upadkowi swemu: A wto pátrzay, co uszło ręku złéy przygody: Zyskiem człowiek zwáć musi, w czym nie popadł szkody.

A co wszytkich iednáko ćiśnie, niewiem czemu Tobie ma być, Synu móy, naćiężéy iednému. Smiertelna, iáko y ty, twoiá dźiéwka byłá: Póki iéy zámierzony krés był, poty żyła: Krótko w prawdźie, ále w tym człowiek nic nie włada: A wyrzéc też co lepiéy, nie łácno przypada. Skryte Páńskié sądy: co sye iemu zdáło, Nalepiéy żeby sye też y nam podobáło.

A ty mię niezostaway, wdźięczna lutni moiá, Ale zemną pospołu pódź áż do pokoiá Surowégo Plutoná: owa go to łzámi, To témi żałosnémi zmiękczywá pieśniámi. Ze mi moię namilszą dźiéwkę ieszcze wróći, A ten nieuśmiérzony wemnie żal ukróći. Zginąć ći mu nie może: tuć sye wszytkim zostáć: Niech sye tylko niedoszłéy iágodźie da dostáć.

koniec, w co sye on koszt, y oná utrátá, W co sye praca, y twoie obróćiły látá? Któréś ty niemal wszytkié strawił nád kśięgámi, Máło sye báwiąc świátá tego zábáwámi. Terazby owoc zbiéráć z swoiego szczépienia: Y rátowáć w záchwianiu mdłégo przyrodzenia. Cieszyłeś przed tym inszé w takiéyże przygodźie: Y będźiesz w cudzéy czulszy, niżli w swoiéy szkodźie?

Gdźie w niewoli pogáńskiéy, y w służbie sromotnéy Łzy swe piią, czekáiąc śmierći wszytkokrotnéy. Tego twéy wdźięcznéy dźiéwce báć sye iuż nie trzebá, Która w swych młodych lećiéch wźiętá iest do niebá, Zadnych frásunków tego świátá nie doznawszy, Ani grzéchem dusze swéy drogiéy pomázawszy.

Wspinamy sye do niebá, Boże táiemnice Upátruiąc: ále wzrok śrniertelnéy źrzenice Tępy to: sny lekkié, sny płoché nas báwią, Które sye nam podobno nigdy nie wyiáwią. Záłośći co mi czynisz: owa iuż oboie Mam stráćić, y poćiechę, y baczenié swoie? Zaden Oćiec podobno bárźiéy nie miłował Dźiéćięćiá, żaden bárźiéy nád mię nie żáłował.

Słowo Dnia

obicia

Inni Szukają