Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !
Zaktualizowano: 17 września 2025
Na to Stanisław rzekł mu słowem takiem: »Jesteś mi, prawda, w domu jedynakiem, Lecz, jeśli miła serce tobie święci, Jeśli rodziny poznasz dobre chęci: Uprośże Jana, niechaj zacznie swaty, Jak syn synową, przywiedź mi do chaty«. Te słowa, matko, wiernie wam odnoszę I w imię ojców o córkę was proszę; Niechaj Bóg dobre rodziny jednoczy!
Bo gdy zagonem pełznął ku owéj pasterce, Paliło mu się w głowie, skakało w nim serce; Tyle wdzięków w tajemnéj nimfie upatrywał, W tyle ją cudów ubrał, tyle odgadywał! Wszystko znalazł inaczéj: prawda że twarz ładną, Kibić miała wysmukłą, ale jak nieskładną! A owa pulchność liców i rumieńca żywość Malująca zbyteczną, prostacką szczęśliwość!
Nie gniewasz się na mnie, kochany panie Bolesławie, wszak prawda?.. Spieszę na raut; no, mówże tam, co słychać?.. Kochany Januarek cóż tam porabia, poluje; weseli się, czy smuci? Krasnostawski już chciał wypowiedzieć, z czem przyszedł, gdy Ładyżyński znowu odezwał się żartobliwie: Ale, zaiste, pysznie pan wyglądasz, jak rydz w maśle, powinszować!
Nic w tem dziwnego z mej strony, wszak prawda?.. Znać mam przyjemność szanownego i kochanego pana od tak bardzo niedawna! dokończył, z przyjaznym uśmiechem, i jak najnaturalniej na pozór. Ależ, rzecz prosta! Tajemnicy w tem zresztą nie ma żadnej! odparł Orlęcki szybko, przekonany zupełnie. Opowiem prezesowi wszystko natychmiast! ciągnął dalej rozradowany.
Dźwigała też, dźwigała, przechylona na lewy bok z ręką wygiętą mocząc spódnicę plączącą się jej wzdłuż nóg chudych i nierozwiniętych; tatlo tymczasem wodą ulicę polewał, rysując esy floresy na szarych, półokrągłych grzbietach kamieni. Życie było ciężkie prawda!... choć i teraz!... pożal się Boże!... ot!...
Nie palę papierosów wyrzekł energicznie nie wmawiajcie we mnie złych czynów, które sami spełniacie. Julusiek wzruszył ramionami. Maryan wpakował ręce jeszcze głębiej w kieszenie. Nie palisz pan? zapytał, wydymając czerwone i pełne policzki phi!... to taka prawda, jak to, że pan atramentem dziur w butach sobie nie czernisz... Zaprzecz pan temu!
Dłuższy czas stali Topolski z Olą, zapatrzeni w grę świateł wieczora; po niejakimś czasie, odwróciwszy wzrok od nich, kobieta spojrzała przed siebie. Regardez! przerwała milczenie swym mile brzmiącym głosem. Wszak to Krasnostawski, prawda? zwróciła się do towarzysza, pokazując mu ruchem głowy zbliżającego się pędem ku nim jeźdźca. Tak.
*Pani Kapulet.* Nie ma w Weronie równego mu kwiatu. *Marta.* Co to, to prawda: kwiat to, kwiat prawdziwy. *Pani Kapulet.* Cóż, Julio? Będzieszże mogła go kochać? Dziś w wieczór ujrzysz go wśród naszych gości.
Niepodobna było zmiarkować, skąd płynie ten głos okropny. Stapleton spojrzał na mnie z zagadkowym wyrazem twarzy. Dziwne te bagna, prawda? rzekł jakby z dumą. Co to takiego? spytałem. Włościanie powiadają, że to pies Baskervillów upomina się o zdobycz. Słyszałem ten głos parę razy, ale nigdy jeszcze tak wyraźnie, jak dzisiaj. Dokoła nie było widać żadnego żywego stworzenia.
Prawda, że ten handel nasz zbożowy, to nie handel; najczęściej to włóczęga z domu w dom, luźna, chytra: to złej wiary jarmarszczyzna, ale nie ma rady! Gdybyśmy mogli w zakupno żyta rzucić sześć milionów guldenów, nie byłoby o czem długo radzić; aliści idzie głównie o to, jak zaradzić brakowi zboża, bez użycia na to pożyczki! Brać tedy musimy rzeczy jak są snuć z wątku, jaki mamy!
Słowo Dnia
Inni Szukają