Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !
Zaktualizowano: 8 lipca 2025
W przyspieszonym procesie kwitnienia kiełkowały w tym listowiu ogromne, białe i różowe kwiaty, pączkowały w oczach, bujały od środka różowym miąższem i przelewały się przez brzegi, gubiąc płatki i rozpadając się w prędkim przekwitaniu.
Lecz ty, dobre, pilne dziecię, Spokojnie zaśnij, Bo zła jędza żyje przecie Jedynie w baśni. Jestem stara czarownica Z babki i prababki. Kędy stoi krzyż przy drodze, Co go dobrze znam, Za owcami w polu chodzę, Na fujarce gram. Piosnkę echo niesie Po zielonym lesie, Wtórzą jej skowronki Z nad kwiecistej łąki. Skubią trawkę białe owce Albo kwiatki pstre; By nie poszły na manowce, Kruczek strzeże je.
Przypadkiem oczy podniósł, i toż na parkanie Stała młoda dziewczyna białe jéj ubranie Wysmukłą postać tylko aż do piersi kryje, Odsłaniając ramiona i łabędzią szyję. W takiém Litwinka tylko chodzić zwykła z rana, W takiém nigdy niebywa od męsczyzn widziana; Więc choć świadka niemiała, założyła ręce Na piersiach, przydawając zasłony sukience.
Brunetki zatem, śniade, czarnobrewe, blondynki, powiewne białe, szatynki, o ruchach omdlewających, a wszystkie prawie ubrane elegancko i z pewnym, właściwym tylko Polce naszej, gustem, wystrojone, żwawe sunęły przed zachwyconym wzrokiem wieśniaka.
Przymknął oczy i stał tak blady, nędzny w smudze świetlanej, która kładła żółte i białe tony na twarz jego znędzniałą. Moźebyś pan kończył lekcyę!... odezwał się nagle Maryan, znudzony milczeniem nauczyciela. To się wie dorzucił Julusiek pan zbijasz bąki jak jaki radca. Nic pan w lufciku nie wystoisz! Jeszcze panu oko spuchnie! Pan Wentzel powoli odwrócił się i zbliżył do stołu.
Bo oto byłem przy niéj jak ptak swojski co się boi; i nie wziąłem nawet pocałowania od jéj ust koralowych, choć byłem blisko; jak gołąb mówię siedzący na ramieniu dziewczyny. Dziś już to snem jest. Oto szafirowe niebo i gwiazdy białe patrzą na mnie: sąż to gwiazdy te same które mnie widziały młodym i szczęśliwym?
Nagle rozjaśnia się przed nim krwawo-złotą plamą przestrzeń ciemna pokoi, głuchy zaś łoskot, połączony z sykiem i świstem, odbija się donośnie.. To płomienie wdarły się już do sąsiadującego z sypialnią Oli buduaru... Odblask ich oświeca jaskrawo białe drzwi, prowadzące doń... Topolski na ten widok, korzystając z wolnego jeszcze od ognia, miejsca, rzuca się gwałtownie ku nim. Słucha...
Promienie zniżającego się słońca całowały już strzechę i rumieniły białe ściany domu, gdy odprowadzany, otoczony, całowany po rękach przez czeladź i służbę, żegnał się ze wszystkimi Krasnostawski, rozdawał tam i ówdzie sprzęty własne, rzeczy i pieniądze, sam wzruszony, smutny...
Bo każda chmura inna: na przykład jesienna Pełźnie jak żółw leniwa, ulewą brzemienna, I z nieba aż do ziemi spuszcza długie smugi Jak rozwite warkocze, to są deszczu strugi. Chmura z gradem, jak balon szybko z wiatrem leci Krągła, ciemno-błękitna, w środku żółto świeci, Szum wielki słychać w koło: nawet te codzienne, Patrzcie Państwo, te białe chmurki, jak odmienne!
A gdy rozmyślał Anhelli o tajemnicach przyszłych, zaczerwieniło się niebo i wybuchnęło wspaniałe słońce; a stanąwszy na kręgu ziemskim, nie podniosło się czerwone jak ogień. Korzystały z dnia krótkiego ptaki niebieskie i białe mewy, którym Bóg uciekać kazał przed ciemnością, i wielkiemi tłumami leciały jęcząc. Więc spójrzał na nie Anhelli i zawołał: gdzie wy lecicie o mewy?
Słowo Dnia
Inni Szukają