United States or Réunion ? Vote for the TOP Country of the Week !


Usypiam pod skrzydłami ciszy i ciemnoty; Wtém budzą mię rażące meteoru błyski, Niebo, ziemię i góry oblał potop złoty! Nocy wschodnia! ty nakształt wschodniéj odaliski, Pieszczotami usypiasz, a kiedym snu bliski, Ty iskrą oka znowu budzisz do pieszczoty. Drżąc muślemin całuje stopy twéj opoki, Maszcie Krymskiego statku, wieki Czatyrdachu! O minarecie świata! o gór padyszachu!

*Kapulet.* Idź z nią waść: jutro pójdziem do kościoła. *Pani Kapulet.* Nie wiem, czy zdążym z przygotowaniami: Już wieczór. *Kapulet.* Nie troszcz się; dojrzę wszystkiego, I wszystko będzie dobrze, za to ręczę. Idź do Juleczki, pomóż jej się przybrać. Ja się tej nocy nie położę; będę Na ten raz pełnił urząd gospodyni. Hej, służba! Cóż to? wszyscy się rozeszli?

Dziewczęta siedziały nieruchomo, lampa kopciła, sukno pod igłą maszyny dawno się zsunęło, a maszyna stukotała pusto, stębnując czarne, bezgwiezdne sukno, odwijające się z postawu nocy zimowej za oknem. Zbyt długo żyliśmy pod terrorem niedościgłej doskonałości Demiurga mówił mój ojciec zbyt długo doskonałość jego tworu paraliżowała naszą własną twórczość. Nie chcemy z nim konkurować.

W przedzgonnej, nagłej męczarni Wiła się po bujnej darni, W snach się wiła wciąż a wciąż, Szalejąc ku nocy jasnej, zwinęła się, jak wąż, Dookoła śmierci własnej. Dzwonią w kościele.

Niechaj się stanę na zawsze i wszędzie Niewzruszon w ruchu jak ten krąg wszechświata! Niechaj podobny będę do tej nocy, W której śpią wrzkomo ciała duchy mocy I każda skała na ziemi jest cieniem, I każda fala na wodach milczeniem, A jednak wszystko skrytych sił tysiącem Rwie się ku zorzy i stąpa za słońcem! Takim być pragnę lecz nie na to Panie, Bym świat uwodził i władał bliźniemi!

Było to już po śmierci matki i trochę klejnotów przez nią pozostawionych przeszło w ręce żydów, dla opłacenia kosztownej dla Irka w świat wycieczki. Lecz za to z powrotem, ileż legend opromieniło demoniczną postać lewka!... Wiedenki hm... cóż! Wiedenki namiętne, rozmarzone, wysiadające na ławkach Stadtparku podczas księżycowych nocy.

Obiegła nas znowu ze wszech stron żałobna szarość miasta, zakwitając w oknach ciemnym liszajem świtów, pasożytniczym grzybem zmierzchów, rozrastającym się w puszyste futro długich nocy zimowych. Tapety pokojów, rozluźnione błogo za tamtych dni i otwarte dla kolorowych lotów owej skrzydlatej czeredy, zamknęły się znów w sobie, zgęstniały plącząc się w monotonii gorzkich monologów.

Wśród nocy, w zaduchu i ochydzie żydowskiego zajazdu postanowiła skończyć to, co się nazywało życiem. Przepaliła sznur, bo przeciąć go czem nie miała, i bez łzy, bez żalu, z ustami nerwowo zaciśniętemi założyła go sobie na szyję. Ostatnie wrażenie, jakie ze sobą w dal ciemną uniosła, był żółty, drgający płomień dogasającej na środku izby świecy. Żydówka kopnęła nogą kuferek.

W dolnych pokojach mieszkali subiekci i nieraz w nocy budziły nas ich jęki, wydawane pod wpływem zmory sennej. W zimie była jeszcze na dworze głucha noc, gdy ojciec schodził do tych zimnych i ciemnych pokojów, płosząc przed sobą świecą stada cieni, ulatujących bokami po podłodze i ścianach; szedł budzić ciężko chrapiących z twardego jak kamień snu.

A na przeciąg tej nocy za sennem zrządzeniem Każdy przezwał się innem wobec gwiazd imieniem, Więc, gdy świt ozłocił dymy, Ujrzeliśmy, że klęczymy, Nie wiedząc, jak i kiedy zdjęci zapatrzeniem. Powiedz nam, co się stało w tem polu, czy w lesie, Że się dotąd czujemy, jakoby w bezkresie, A wyjednaj nam u kwiatów Rozszerzenie ziemskich światów po owe oddale, dokąd oczom chce się...

Słowo Dnia

wąsov

Inni Szukają