United States or Uzbekistan ? Vote for the TOP Country of the Week !


Nie jestem sternik, gdybyś jednak była Równie daleko, jak ów brzeg, którego Morze najdalsze podmywa krawędzie, Śmiało po taki klejnotbym popłynął. *Julia.* Gdyby nie ciemność, co mi twarz maskuje, Widziałbyś na niej rozlany rumieniec Po tem, co z ust mych słyszałeś tej nocy. Radabym form się trzymać, rada cofnąć To, co wyrzekłam; ale precz udanie! Czy mię ty kochasz?

Płomieniste koła urodzą się w mozgu moim, i staną przed oczyma, jak wierne sługi idące z latarniami przed panem. I wyciągnę ręce w ciemności, aby ułowić którą z plam płomienistych jak człowiek obłąkany. Lecz okropności ziemi niczém, zgryzota moja dla ojczyzny okropniéjszą jest. Cóż uczynić? O! dajcie mi moc milijona ludzi, a potém mękę milijona tych którzy w piekle.

Jutro śmiać się będziesz z tej przygody rzekłem, aby go uspokoić. Wątpię; ten głos pozostanie mi na zawsze w pamięci. Cóż mi radzisz zrobić? Wracać do domu. Nie. Przyszliśmy tutaj, aby schwytać mordercę i nie cofniemy się w pół drogi. Chodźmy! Co ma być, niech się stanie. Stąpaliśmy powoli wśród ciemności. Światełko płonęło wciąż w jednym punkcie.

Na ziemi leży Hektor z otwartym brzuchem i połamanemi nogami; dzieci nad nim szlochają, a żona napróżno stara się je pocieszyć, bo widzę, że sama zmartwiona i gdyby nie dzieci, też by się rozpłakała. Dzieci nawet nie zwróciły na mnie uwagi; zbyt były zajęte swym bólem. Zły byłem, że mi się popsuła cała przyjemność, które; się spodziewałem.

Tu mi kámień Murárze, ćiosány połóżćie, A nim nieszczesną pámiątkę wydrożćie. Gdźie wrotá nieszczesné, którémi przed láty Puszczał się w źiemie Orpheus, szukáiąc swéy stráty: Zebych ia też śćiészką swéy namilszéy córy Poszedł szukać, y on bród mógł przebyć, przez który Srogi iákiś przewoźnik woźi bládé ćienie, Y w lásy niewesołé Cyprysowé żenie.

Po chwili milczenia, odebrał mi laskę i przypatrywał jej się gołem okiem. Następnie odłożył papierosa, odszedł z laską do okna i począł jej się przyglądać przez szkło powiększające. Ciekawe, bardzo ciekawe... rzekł, wracając na swoje ulubione miejsce przy kominku.

Przepraszam cię najmocniej, sir Henryku, że musiałem cię narazić na taki przestrach. Domyślałem się, że wypuszczą psa, ale nie sądziłem, że go wpierw posmarują siarką, aby wydawał się piekielnym potworem... Ocaliłeś mi pan życie! Wystawiając je na niebezpieczeństwo. Czy możesz pan wstać o własnej sile? Dajcie mi jeszcze wódki. Tak! A teraz podtrzymajcie mnie chwilkę, bo jeszcze drżą mi nogi.

Gdy ktoś nadszedł, zaczynały się szepty, przerywane łzami ale o co chodziło, nie mogłem się dowiedzieć. Gdy się dopytywałem, zbywano mnie jakimś słabym wykrętem, w który nie wierzyłem. Raz wreszcie powiedziała mi panna Felicya: Staś chory, bardzo chory. Módl się za niego gorąco może cię Bóg wysłucha.

To twój blask, o mój luby, jaśnieć będzie Na skrzydłach nocy, jak pióro łabędzie Na grzbiecie kruka. Wstąp, o, wstąp w te progi! Daj mi Romea, a po jego zgonie Rozsyp go w gwiazdki! A niebo zapłonie Tak, że się cały świat w tobie zakocha, I czci odmówi słońcu. Ach, jam sobie Kupiła piękny przybytek miłości, A w posiadanie jego wejść nie mogę; Nabytą jestem także, a nabywca Jeszcze mię nie ma!

Ach, czemuż, czemuż nie wolno mi kochać ciebie, najdroższa? wyrzucił z siebie Krasnostawski wymówkę, pełną goryczy. Ja bym cię ozłocił, klęczał przed tobą zmiatał proch u stóp twoich!.. Jeździec z koniem, jak huragan, wpadli we wrota i na dziedziniec małego dworku. Zatrzymali się... Krasnostawski zeskoczył z kasztanka i huknął donośnie.

Słowo Dnia

biegała

Inni Szukają