Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !
Zaktualizowano: 10 września 2025
Na tak jasno postawione ultimatum zmieszała się przybyła i wyjąkała: Nie wiem doprawdy, jak ja, wdowa nieszczęśliwa, zdobyłam się na taką śmiałość... Ale, przynaglona materyalnem położeniem bez wyjścia, ufając w przyjaźń, którą żywił mój mąż nieboszczyk do pana prezesa, chciałam prosić o drobną pożyczkę... urwała na chwilę, poczem głosem śmiałym już teraz i godności pełnym, dodała: Co do oddania nie może być obawy żadnej, ponieważ ludzie mnie znają... A zresztą... tu uśmiechnęła się z dumną pochodzę sama z arystokracyi, więc...
Mowa Księdza wzbudziła takie zadziwienie, Taką radość, że całe huczne zgromadzenie Milczało chwilę; potem napół ciche słowa Powtarzano: tabaka s Polaki? Częstochowa? Dąbrowski? z ziemi włoskiéj? aż nakoniec razem.
Przed ołtarzem Matki Bożej po prawej stronie aż czarno było, tyle pań w żałobie klęczało obok siebie lub leżało krzyżem. Trzymając mnie za rękę, podeszła tam panna Felicya. Klęknij Janiu i módl się, módl się bardzo gorąco za biednego Stasia. Mówiąc to, upadła na kolana, a za chwilę z jękiem głuchym rozciągnęła ręce i położyła się krzyżem na zimnej i wilgotnej posadzce.
On, grając ciągle, bokiem przez parapet się przechylił i wśród smugi światła dojrzał w oddaleniu bladą i spłakaną twarz siostry. Przez chwilę milczał, grając machinalnie polkę, nie mogąc słów znaleźć dla oddalenia tej, za której pieniądze zdołał ochrzcić swe dziecko i uraczyć gości. Żona tymczasem ciągnęła go za surdut. Zamknij okno, dziecko się zaziębi!
*Julia.* Ażebym mogła oddać ci je znowu. A przecież jest to żądanie zbyteczne, Bo moja miłość równie jest głęboka, Jak morze, równie jak ono bez końca; Im więcej ci jej udzielam, tem więcej Czuję jej w sercu. Wołają mię. Zaraz. Bądź zdrów, kochanku drogi! Zaraz, zaraz. Najmilszy, pomnij być stałym! Zaczekaj, Zaczekaj trochę, powrócę za chwilę.
Zapanowało chwilę ciężkie, ołowiane milczenie. Ach, ale przepraszam najmocniej księdza dobrodzieja uprzejmie przerwał pierwszy młody człowiek w tej chwili podwieczorek podać każę, ksiądz dobrodziej utrudzony drogą, głodny zapewne!... i Krasnostawski ku drzwiom się skierował pośpiesznie. Nie, dziękuję ci, panie Bolesławie! Jechać muszę... Już? zdziwił się młody plenipotent.
Niebawem Dzierżymirscy odszukali swą willę, już ciemną całkiem i uśpioną, a błądząc chwilę po pustych korytarzach, dotarli nareszcie do dużego pokoju z balkonem, który zajmowali tu na pierwszem piętrze. Kroki zapóźnionych przybyszów zmąciły ciszę willi, skrzyp drzwi zgrzytnął fałszywym dźwiękiem w ogólnej harmonii powszechnego milczenia.
Wreszcie on wstaje, ociera starannie wąsy i raz jeszcze podchodzi do lustra. Ona wie dobrze, co to znaczy. Za chwilę koteczek wyjdzie a ona, ona, zostanie sama! na cały wieczór, na długi, smutny wieczór! Zapewne jest do tego przyzwyczajona. Ale dziś szczególnie jej smutno. Wszak to dziś rocznica ich ślubu... On o tem zapomniał zupełnie...
Z sześciu, zapiętych małemi klapkami, przedziałów złożony, z wielką spodnią, idącą przez całą długość jego kieszenią, w oczekiwaniu, cicho, pugilares patrzeć się zdawał na siedzącego mężczyznę... Ręce jego jednak, dotknąwszy się tylko pobieżnie wypełnionych kryjówek, zatrzymały się chwilę bezczynnie, a na nerwowej twarzy odbiło zdumienie, połączone jakby z przestrachem.
Mieszkam jak śledziarka... a czem żyję, to już wstyd powiedzieć... Dyńdzio machnął ręką. To wszystko marność, widzisz serce to grunt... Resia zamilkła i znów kiwała się długą chwilę, wpatrzona w odrapane ściany swego pokoju. Chciałabym zaczęła znów powoli chciałabym mieć dywan na podłodze i atłasową kołdrę, i samowar na szafie, i komodę, i firanki, i taką lampę u sufitu z kolorowem szkiełkiem.
Słowo Dnia
Inni Szukają