United States or Venezuela ? Vote for the TOP Country of the Week !


Pełen niczyjej ciemności i zgrozy, Samemu sobie obcą będę marą, Z jakążbym wówczas miłością i wiarą Modlił się choćby do obrazu brzozy! Jakżebym spłonął łzą szczęścia gorącą, Gdybym znienacka wśród mroków bezczynu Natrafił dłonią, Boga szukającą, Na gniazdo ptasie lub kwiaty jaśminu. W przeddzień swego zmartwychwstania, w przeddzień żywota, Bóg, leżąc w mogile, żmudne liczy chwile.

Cień się jego szerzy w bezbrzeż po bezbrzeży, A my stójmy zwarłem kołem I śnijmy się Bogu społem, Póki czas jeszcze. W kraju bardzo dalekim, smucąc się ku wiośnie, Tak synowie swym ojcom mówią bezlitośnie: „O, jakże wy bezradni! O, jakże wy starzy! Już nie chcemy w chałupach widzieć waszych twarzy, Już zabrakło nam lichej szczęścia odrobiny, By się z wami podzielić z nadejściem godziny.

Władek ma jednak ogromne szczęście. Narzeczeństwo wśród rodziny, w rodzinnem mieście jest obstawione tak obrzydliwie ohydnym ceremoniałem zwyczajów, że wątpię, czy może się tam ostać choćby krzynka szczęścia.

Przecież dwóch dziś odznaczył los niebespieczeństwem, Dwaj byli niedźwiedziego najbliżsi pazura, Tadeusz i pan Hrabia; im należy skóra. Niech ten łup twą strzelecką komnatę ozdabia, Niechaj pamiątką będzie dzisiejszéj zabawy, Godłem szczęścia łowczego, bodźcem przyszłéj sławy. Umilknął wesoł, myśląc Że Hrabię ucieszył, Nie wiedział jak boleśnie serce jego przeszył.

Znajdźmy siebie raz jeszcze wśród wichury i cienia, Zakochajmy się w sobie nad otchłanią wieczoru miłością powtórną, co już nie chce zbawienia, Tem pragnieniem ostatniem, co już nie zna oporu! Zakochajmy się w sobie krwawem serca wyzuciem Z tego szczęścia, o którem nie mówimy nikomu, Zakochajmy się w sobie naszych śmierci przeczuciem, Dwojga śmierci, co w jednym pragną spełnić się domu.

Sir Karol, jak wiadomo, zyskał duży majątek na spekulacyach w Afryce południowej, a będąc z natury przezornym, nie kusił dalej szczęścia, które mogłoby się odwrócić od niego, jak to czyni z innymi, i zrealizowawszy swoją fortunę, powrócił do Anglii.

Wyleciawszy przez bramę, biegł prosto na pole; Jak szczupak, gdy mu oścień skróś piersi przekole, Pluska się i nurtuje myśląc że uciecze, Ale wszędzie żelazo i sznur s sobą wlecze: Tak i Tadeusz ciągnął za sobą zgryzoty, Suwając się przez rowy i skacząc przez płoty, Bez celu i bez drogi; nie mało czasu Nabłąkawszy się, w końcu wszedł w głębinę lasu I trafił czy umyślnie, czyli też przypadkiem, Na wzgórek co był wczora szczęścia jego świadkiem, Gdzie dostał ów bilecik, zadatek kochania, Miejsce jak wiemy, zwane Swiątynią dumania .

*O. Laurenty.* Romeo, córko, podziękuje tobie Za nas obydwu. *Julia.* Pozdrawiam go również, By dzięki jego zbytnimi nie były. *Romeo.* O! Julio, jeśli miara twej radości Równa się mojej, a dar jej skreślenia Większy od mego: to osłódź twym tchnieniem Powietrze, i niech muzyka ust twoich Objawi obraz szczęścia, jakie spływa Na nas oboje w tem błogim spotkaniu.

Tu z winnicy miłości niedojrzałe grona Wzięto na stół Allaha; tu perełki Wschodu, Z morza uciech i szczęścia, porwała za młodu Truna koncha wieczności do mrocznego łona. Skryła je niepamięci i czasu zasłona, Nad nimi turban zimny błyszczy śród ogrodu, Jak buńczuk wojska cieniów, i ledwie u spodu Zostały dłonią Gaura wyryte imiona.

Ona, różowa, biała, wesoła poddawała się tym pieszczotom, tej wielkiej miłości, jaka otaczała, kąpiąc się niejako w cieple przywiązania i rozsiewając dokoła promienie szczęścia rodzinnego. Każdemu odwzajemniała się dobrem słowem, uśmiechem a drażniąc Nabuchodonozora, głaskała dziecko po głowie; potrąciwszy sługę, uśmiechała się do niej, nazywającpoczciwą idyotką”....