United States or Serbia ? Vote for the TOP Country of the Week !


Chcąc przerwać milczenie, pełne dla obojga rozmyślań przykrych, pani Melania poczęła mówić znowu przyciszonym głosem: Podziękujmy Bogu jeszcze, mój drogi January, że ślubem skończyło się to wszystko.

Ja tu na dnie zieleni, pod powierzchnią rosy, A ty tam, kędy dla mnie kończą się niebiosy, Czy się kończą, czy nie kończą, Śpiewaj zowąd pieśń skowrończą, Podzwaniając mi ostrzem rozbłyskanej kosy. Kosą grozi twa miłość, co pożera kwiaty, Sierpem zgarniasz do duszy mych maków szkarłaty, Lecz miłości się nie boję, Jeno w zgrozie ci dostoję, Bo i Bogu jest słodki powiew mojej szaty!

Szczęście więc starsi muszą mieć na pieczy: Wszystko opatrzyć, w szczerości pogadać, A zresztą ufność na Bogu zakładać.

Jeżeli wiesz gdzie ludzie idą po śmierci to mi powiedz, bo niespokojna jestem choć mam nadzieję w Bogu. Oto ja polecę do krainy twojéj rodzinnéj i obaczę dom twój, sługi twoje i rodzice twoje, jeżeli jeszcze żyją? I nawet miejsce te gdzie stało twoje łóżeczko dziecinne, mała niegdyś kołyska twoja.

Cień się jego szerzy w bezbrzeż po bezbrzeży, A my stójmy zwarłem kołem I śnijmy się Bogu społem, Póki czas jeszcze. W kraju bardzo dalekim, smucąc się ku wiośnie, Tak synowie swym ojcom mówią bezlitośnie: „O, jakże wy bezradni! O, jakże wy starzy! Już nie chcemy w chałupach widzieć waszych twarzy, Już zabrakło nam lichej szczęścia odrobiny, By się z wami podzielić z nadejściem godziny.

Byłem ja gospodarny, gdy byłem szczęśliwy, Chwalili mię sąsiedzi, Chwalił mię ojciec siwy. Teraz się ojciec biedzi, A ja ni ludziom, ni Bogu! Niech ziarno w polu przepadnie, Niech ginie siano ze stogu, Niech sąsiad kopy rozkradnie, Niech trzodę wyduszą wilki! Niemasz, niemasz Marylki! Daje mi ojciec chaty, Daje mi sprzęt bogaty, Bym wziął w dom gospodynię Namawiali mię swaty.

Bo dusze nasze wolne. Świat do myśli się nie wtrąca; byle czyny dobre, nikt się nie troszczy, jaka zgnilizna wewnątrz? Kto pomyślał o zbrodni, może być zbrodniarzem. Ale ludzkość na łąkach zbrodni ścina tylko kwiaty czerwone od przelanej krwi; korzeni nie dotyka: to też o bezkwiatowe, zielone badyle ranimy się, jak o stalowe rżyska. Nie zabiłem matki i nie zabiję jej; dzięki Bogu umarła.

Śmiała się potem rozkosznie i wdzięcznie przeginając, zasypywała pieszczotami przerażonego męża, lub skrzywioną dziecinę... mówiła przytem cieniuchnym głosikiem: Nie gniewać się na Żabusię!... Więc mąż uśmiechał się do tego biało-różowego zjawiska, dziękując Bogu, że dziecinne usposobienie żony pozwoli mu nie lękać się o naruszenie z jej strony wierności małżeńskiej...

Nigdy oná poranu karmie niewspomniáłá, piérwéy Bogu swoie modlitwy oddáłá. Nieposzłá spáć, áż piérwéy Mátkę pozdrowiłá, Y zdrowié rodźiców swych Bogu poruczyłá. Záwżdy przećiwko Oycu wszytki przebyć progi, Záwżdy sye urádowáć, y przywitáć z drógi. Káżdéy roboty pomoc: do káżdéy posługi Uprzédźić było wszytki rodźiców swoych sługi.

Idzie zawsze jedną i samą ścieżką, o jednej i tej samej godzinie. A gdzieżby chodził, i po co, jeśli nie dla prowiantowania więźnia? Dzięki Bogu! Frankland był na fałszywym tropie. Udawałem, że ta wiadomości jest mi zupełnie obojętną. Już Barrymore mówił mi, że nieznajomego obsługuje chłopak. A więc Frankland odkrył ślad postaci tajemniczej, nie zaś Seldona.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają