United States or Oman ? Vote for the TOP Country of the Week !


Nie odparł po namyśle byłem wtedy na strychu, ale moja żona odniosła mi zaraz depeszę. Czyś odpowiedział na nią sam? Prosiłem żony, żeby mnie wyręczyła. Po obiedzie wszczął znowu sprawę z własnego impulsu. Nie rozumiałem, dlaczego mnie jaśnie pan pytał o ów telegram rzekł. Czy zrobiłem co niewłaściwego?

Czy że na wodza brak nam zdolnej bestji? Nie! Ale my ulegli przesądów tyranji! Grzesznym przodków obyczajem, Nie tym buławę oddajem, Których zasługa i talent wyniosą, Ale tylko mamy w cenie: Ci drapieżne urodzenie, Tamci rogato znaczenie, A owi socjalne, tłuste położenie. Otóż dowódzry nasi, przypatrzcie się kto ?

Umilkł znów Gowartowski blady i zmęczony, a po chwili kończył: Ten ostatni, późniejszy, napisałem w chwili nierozumnego gniewu... Jest w mojem biurku, szuflada lewa, na wierzchu... Podrę go!.. Tu pan January, oswobodziwszy się od podtrzymującego go ramienia Krasnostawskiego, opadł na poduszki wycieńczony. Czy przynieść mam ten testament? poddał Krasnostawski.

Wiem o jednym, rzekłem, przybierając postawę wojskową; potrzebujesz kanoniera, oto go masz! Zgoda! rzekł pułkownik, naciągaj mundur i staw się u mnie dziś wieczór punkt o dziesiątej, czy rozumiesz? W taki sposób werbowano żołnierzy w czasie naszego powstania. Tegoż dnia o jedenastej w nocy maszerowałem umundurowany przy armatach.

W Banku Handlowo-Przemysłowym, na przykład, należę do zarządu... Czy znane panu: rachunkowość kupiecka, buchalterya i języki obce biegle, jak francuski, niemiecki, a może i angielski`?..

Jeszcze Tukaj nie mógł wiedzieć, Czy żegnać, czy prosić siedzieć, Kiedy przyskoczył zuchwalec, Porwał za maleńki palec, Zasadził nożyk pod skórką I umoczył we krwi piórko, Piórko wścibił, ścisnął w ręku, Ręką wodzi pomaleńku, Gdy już U, K, A, J minął, Zrobiło się całkiem Tukaj . Djabeł świsnął, czmychnął, zginął, Terazże z nim ładu szukaj!

Czując Krzyżacy tak słabe natarcie Odzyszczą serce; z okropnym hałasem Nawrócą czoła, potkną się zażarcie, I gęstym włóczni otoczą go lasem; Czy przelękniony, czy splątany w tłumie, Brać ich na szable i tarcze nie umie.

Jak żywa, spogląda na Romana matczyna, twarz smutna; kilka kropelek rosy, czy deszczu, ukrytych dotąd w załomach kamienia, spływa nagle po wykutem obliczu pięknej kobiety... Zachodzące słońce zakrwawia je swym blaskiem... I krwią oto serdeczną, zdaje się matka płakać nad synem łzami litości i bólu.

*Romeo.* Błogosławiona, o! błogosławiona Po dwakroć nocy! Ale czy to wszystko, Dziejąc się w nocy, nie jest marą tylko? Coś tak lubego możeż być istotnem?

I rzekł smutny: „Bacz na to, że kochasz daremnie, „W słońce tobie poglądać, nie we mnie nie we mnie! „Jakimż darem twe dary, wierzbo, odwzajemnię? „Chcesz połowę królestwa, czy skarbu połowę? „Chcesz, bym ciebie na kwiatów pasował królowę? „Otom stał się ubogi i w miłość i w mowę.”

Słowo Dnia

obrzędzie

Inni Szukają