United States or Bouvet Island ? Vote for the TOP Country of the Week !


Roman odezwał się po chwili: Zostaniemy dłużej w Vevey; tu tak cicho, samotnie, tak z dala od ludzi, od świata i jego pogwarów zostaniemy, Oluniu, cóż ty na to? pytająco nachylił się ku młodej kobiecie. Ależ i owszem, mój ty samotniku odparła z uśmiechem Ola a zresztą, wszak nie zwiedziliśmy jeszcze wszystkiego...

Mały, zwinny chłopczyna, ubrany w liberyjną, ze złotemi guziczkami, granatową kurtkę, przekomarzał się właśnie na dziedzińcu, z którąś chichoczącą młodszą, gdy pan jego zjawił się nagle w bramie, a ujrzawszy śmiejącą się dwójkę, pogroził jej laską, z uśmiechem.

Bynajmniej nie za późno odrzekł swobodnie zapytany, od godziny dziś tak rojno, niby u ministra... Dojść do Jego Ekscelencyi nie mogłem... z ukłonem, dokończył ironicznie. A... tak. Rzeczywiście. Żegnają mnie czule, w tym samym tonie odparł z uśmiechem Dzierżymirski.

Z uśmiechem, przywitali się małżonkowie; Roman ucałował żonę w czoło i zapytał: Dokądże to tak moja pani? Na ogólne zebranie pań Opieki Ś-go Franciszka z Assyżu; a ty wychodzisz także?.. A jakże. Na sesyę Związku Kredytowego. Na którą godzinę? O pierwszej się rozpoczyna...

Niańka, zapytywana o nazwisko rodziców malutkiej, odpowiadała uprzejmie: Państwo Wanderkraft a dziewczynka uśmiechała się do przechodniów uśmiechem, który przypominał chwile najwyższej kokieteryi podbójczej Seweryna. Czasem sama pani Wanderkraft siadała obok niańki i prezentując swe silnie rozwinięte biodra w obcisłej fularowej sukni, dozorowała zabawy dziewczynki.

Przeszedł przez dziedziniec, pewnym i śmiałym krokiem, wywijając laseczką i pogwizdując lekko. Dwie dziewczyny stojące koło pompy, obejrzały się za nim ze znaczącym uśmiechem.

A widzisz, me życie, że nietylko moja pani miewa genialne koncepty z uśmiechem odparł Roman, miłą mu bowiem była myśl, że ich wzajemne zapatrywania estetyczne zgadzają się tak dobrze. W tem bo ostatniem los rzeczywiście nie był poskąpił zadowolenia Romanowi.

Wspomnienie to sprawiło mu pewien rodzaj przyjemności. Mimowoli uśmiechnął się do chłopca uśmiechem koleżeńskim, przyjemnym, porozumiawczym. Malec nie został mu dłużnym. Jakby w zwierciadle odbił się na różanych ustach dziecka uśmiech mężczyzny. Te same zadrganie nerwowe kącików, te same zmarszczenie brody.

Jedne z nich rodzą się tu z uśmiechem na ustach i piskiem, innych do grobu zanoszą; ci walczą, depczą po sobie, zabijają się, wzajem w przepaście spychają tamci w ramionach drugich piją miłości rozkosze, a tam znów inni jeszcze głodne twarze i ręce wynędzniałe wyciągają po datek, sąsiadując z blizka z takimi, co w bogactwie i zbytkach nurzają się po uszy, lub grzęzną ciałem w rozpuście, jak w błocie.

Z udaną zaś swobodą, powodowany silnem życzeniem wycofania się stąd co prędzej, ciągnął żywo dalej: Nie zajmuję już więcej czasu pani marszałkowej, zapomniałem zupełnie, wszak to dzisiaj czwartek, dzień przyjęć uciekam... Ach, tak... z uśmiechem protekcyjnym nieco rzekła sędziwa matrona. Ale już po wszystkiem, wszak wieczór nadchodzi...