United States or Solomon Islands ? Vote for the TOP Country of the Week !


Wydostawszy się na ulicę, Dzierżymirski, niezadowolony ze zwłoki, a cały pochłonięty nadzieją rozwiązania za pomocą Orlęckiego dręczącej go zagadki szedł naprzód przed siebie odruchowo czas dłuższy. Od otoczenia swego daleki jeszcze myślami, nagle zatrzymał się jednak, spojrzawszy uważnie dokoła siebie.

Jest blizko drogi gościniec wygodny, Tam każą stanąć, bo choć wioska blizka, Jednak dzielą zarosłe stawiska. Przeto, nim wokół jadący okrąży, Pieszy ścieżkami trzykroć pierwej zdąży. Idą więc wszyscy ścieżkami wesoło, A wóz pył wznosi, okrążając koło. Dziwnie Haliny twarz się uwesela, Swawolna, więcej mówić się ośmiela.

Jakże okoliczni mieszkańcy tłómaczą sobie to przeraźliwe wycie? zapytał. Ktoby tam uważał na to, co mówią ludzie prości. Powiedz mi jednak, co mówią? Zawahałem się. Powiadają, że to szczekanie psa Baskervillów odparłem. Milczał długo. Tak, to był pies rzekł wreszcie. Szczekał bardzo daleko, w stronie Grimpen-Mire... Trudno określić, skąd głos dolatywał. Powiadam ci, że stamtąd, Watson.

Tak, chcę im zrobić na złość. Postąpili ze mną nikczemnie w sprawie przeciw włościanom. Nie myślę dopomagać konstablom . Pan już odchodzi?... Nie puszczę! Musimyoblaćto odkrycie. Nie dałem się jednak uprosić i potrafiłem go odwieść od zamiaru towarzyszenia mi do Baskerville-Hall.

Z szelestem spódniczek, zgrabnie ujętych małą rączką, a odkrywających modelowaną ślicznie, zgrabnie obutą, w ażurowej pończoszce, nóżkę, otarła się prawie o Krasnostawskiego wysoka dziewczyna, smukła, jak gazella, czarnowłosa, i rzuciła młodzieńcowi przelotne spojrzenie. Spotkawszy wzrok jego, palący , śmiały, rzuciła mu takie same drugie, uważniejniejsze jednak, gorętsze.

Na łóżku zamajaczyła mu blada, już nie z tego prawie świata, sędziwa twarz pana Januarego. Drzwi zamknięto jednak w tej chwili Krasnostawski cofnął się dyskretnie i począł przechadzać się wielkiemi krokami po pokoju. Od czasu powrotu z podróży swej do miasta, na nim jednym prawie spoczywało wszystko. Przepędzał noce całe u chorego, doglądał go osobiście, wzywał lekarzy, konsylia.

Nie zanosił jednak zguby do biura policyjnego, sam osobiście właściciela nie szukał. Czekał... Pod tym względem niepokojąca, tłocząca swą zagadką, głucha panowała cisza. W żadnem piśmie nie było wzmianki o zgubionym pugilaresie nikt o tem władzom nie doniósł... A on wciąż szalał.

Sam pozatem odbył kilka tajnych wycieczek do ludzi, o których wiedział, że zgubili niegdyś, bez znalezienia, sumy większe... Zbadawszy ich jednak podstępnie, z ostrożna, wracał zawsze z niczem. Zagadka trwała.

Zapewne pamięć zawodzi panią... rzekłem bo mógłbym nawet przytoczyć jeden ustęp z jej listu, a mianowicie: „Proszę i zaklinam, abyś pan ten list spalił i stawił się przy furtce o dziesiątej wieczorem”. Była blizką omdlenia, zapanowała jednak nad sobą. Więc już niema w Anglii gentlemenów!... szepnęła z goryczą. Pani krzywdzisz pamięć sir Karola rzekłem.

Pismo to było w kwestyi oderwanej całkiem; treść, poddana przez samego Romana, polecała tylko oddawcę w pewnej sprawie względem synowca starego bogacza, posiadając jednak list ów w kieszeni, Dzierżymirski odetchnął.

Słowo Dnia

obrzędzie

Inni Szukają