United States or Cameroon ? Vote for the TOP Country of the Week !


Naumyślnie nie pokazywałem Zaleskiej arcydzieł i śledziłem, czy je odczuje i odnajdzie. Ona nie ma wcale zmysłu artystycznego; zatrzymywała się przed najmarniejszymi obrazami i wygłaszała takie śmiesznie naiwne zdania, że tylko ta otwarta szczerość była jedyną ozdobą tego, co mówiła. Wmawiam w siebie, że nie można się zakochać w kobiecie niewrażliwej na piękno: jestto gminność na cale życie.

Jednocześnie murami komnaty wstrząsa krzyk bólu, rozpaczy, a zarazem hałas drugorzędny jakiś, inny... To Ola już na kolanach... Obejmuje ona ramionami zimne, martwe ciało rodzica, odtrąciwszy równocześnie niebacznie przeszkadzające jej wysokie srebrne lichtarze, z chrzęstem padające w tej samej chwili na ziemię... Ktoś schyla się pośpiesznie i opodal ustawia je ponownie...

Jak żywa, spogląda na Romana matczyna, twarz smutna; kilka kropelek rosy, czy deszczu, ukrytych dotąd w załomach kamienia, spływa nagle po wykutem obliczu pięknej kobiety... Zachodzące słońce zakrwawia je swym blaskiem... I krwią oto serdeczną, zdaje się matka płakać nad synem łzami litości i bólu.

Krasnostawski oczy spuścił, i ukrywszy je po za swemi, jak u kobiety, długiemi rzęsami, mówić czął zwolna: Pani marszałkowej wiadomo, zarówno jak i mnie, co za cios dotknął pana Gowartowskiego, z powodu panny Oli... Więc pan już wiesz?.. Skąd? z okrzykiem niepohamowanego zdziwienia, wyrwało się staruszce, pytanie.

Poza amfiladą 52 kolumn olbrzymich, kolosów, szesnaście kroków każda obchodu mających w perspektywie, daleko, widniał wielki ołtarz, chór i rzędy plecionych krzesełek świeciły przyćmionym blaskiem kolorowe szkła okien, ponad głową zaś Dzierżymirskiego, opiekuńczo jakby, wznosiły się marmurowo wyniosłe gotyckie arkady; z wierzchołków kolumn, zdobiąc je grupami każdą z osobna, patrzyły na niego dziesiątki statuetek małych...

Ach, i spisując te nasze opowiadania, szeregując te historie o moim ojcu na zużytym marginesie jej tekstu, czy nie oddaję się tajnej nadziei, że wrosną one kiedyś niepostrzeżenie między zżółkłe kartki tej najwspanialszej, rozsypującej się księgi, że wejdą w wielki szelest jej stronic, który je pochłonie?

K. Żedze; a Żedach cesle. Ale Żedze krziżovale celestneho; a cesle je drzevjaneho. P. Moj Bracje, mamej jeszcze jedno pitanje, ale cjeho do ucha: Povjedź mj też tak szczerze z Kaszubska, jak rozumjsz: Czili vszisci Fein-Kaszubj poczcivj ludzje i czili sję można na njeh spuścjć i jich poczcivoścj ufac. To je wósoblevszi dor wód Pana Bóga.

A!... tak!... masz recht!... łajdackie pieniądze... Lecz w nim, w tym brutalnym chłopie, zbudził się cień delikatności. Nie, nie dlatego! odparł szybko lecz ja mam dosyć, schowaj je dla siebie! Ona uśmiechnęła się teraz radośnie. Schowam je dla... ciebie, Wicek! On, oddalając się i malejąc coraz więcej w przestrzeni, powtórzył prawie bezwiednie: Schowaj, Olka!

Ja cię zgubiłam!... To wszystko moja wina, sir Henryku, moja wyłącznie... On nie winien. Robił to dla mnie, bo go o to prosiłam. Mów pani, wytłómacz, co to znaczy? zawołał sir Henryk. Mój nieszczęsny brat umiera z głodu, tam, na bagnie... Nie możemy go opuścić... To światło jest sygnałem, że przygotowaliśmy dla niego pożywienie... a tamto światełko wskazuje, gdzie mamy je przynieść...

Jeszle chto Vpane póvje, że czort przeklęti Kaszebę zrodzeł, to vjerze mje Vpąn, jak jem pódcevi Kaszeba, że ten z djobła godo. To je provda, że czort przeklęti njeżeczi czlovjekovj szszesco, e dlo teho jemu decht vjedno przcivjo, wósoblevje dobremu Kaszebje. Krotko a vęzłovato takjemu bluznjerce tej rzecze, że póczątk Kaszebov je ten: Jich wójcamj senovje Bózki a jich matkamj corki leckje.