United States or Trinidad and Tobago ? Vote for the TOP Country of the Week !


*Monteki.* Nieraz o świcie już go tam widziano Łzami poranną mnożącego rosę, A chmury swego oblicza chmurami. Aliści, ledwo na najdalszym wschodzie Wesołe słońce z przed łoża Aurory Zaczęło ściągać cienistą kotarę, On, uciekając od widoku światła, Co tchu zamykał się w swoim pokoju, Zasłaniał okna przed jasnym dnia blaskiem I sztuczną sobie ciemnicę utwarzał.

Od chwili przyjazdu Romana do Wenecyi mijało dwa tygodnie, a w całym tym okresie, upojony haszyszem miłości dzielonej, przykuty do Oli złotymi łańcuchy uczucia, wprzągnięty w oszałamiające, ułudne jarzmo chwil miodowych śnił on, spał, żyjąc życiem nie rzeczywistem, ale jakiemś innem, oderwanem, lśniącem się li tylko jasnością, promieniami i blaskiem.

Do takich więcideałówDyńdzio pisywał ody, maczając palec w piwie i kreśląc słowa na marmurze stołu. Gdy blady świt kładł im wszystkim na czoła zielonawe, trupie tony Kundel deklamował: Niekiedy blada Wenus z mdławym blaskiem w oku Schodzi tu na ziemię w latarnianym zmroku. Dziewczyny zanosiły się od śmiechu. Ten Kundel! a niechże go! a to je wyzywał.

Przed nim obecnie wznosi się sfinks olbrzymi; o niego to w rozpędzie uderzył się przed chwila. W jasnościach aureoli gorzeje fosforycznym blaskiem, uśmiechając się zagadkowo. Na olbrzymich barkach jego, na tułowiu obliczu, wszędzie, niedostrzegalne zrazu dla ludzkiego oka, wiją się, ruszają miryady drobnych lilipucich postaci.

Ostatnie słowa mieszkaniec poddasza wymówił w zapamiętaniu głośno całkiem i z mocą jakąś dziwną. Twarz zaś jego dziko po prostu wyglądała w tej chwili; pociemniawszy, jakby od wewnętrznego ognia, demonicznie piękna i straszną zarazem była ona, a zajadły płomień szczerej nienawiści do tak zwanych powszechnie "arystokratów" zajaśniał na niej pełnym blaskiem.

Wypróbowała je rano na panu Wentzlu, była więc pewną swego i gradem ognistych spojrzeń obsypywała młodziuchnego blondynka, który jak wiśnia rumienił się i obrywał guziki u rękawiczek. Pan Wentzel, wciśnięty w kąt, stał, opierając się plecami o ścianę. Po nad nim, płonęły świece kinkietu i oblewały go złotawym blaskiem i kroplami stearyny.

Nogi obute w płytkie lakierowane pantofle wyciągał przed siebie, ohydny, trywialny, śmieszny pod jasnym blaskiem porannego słońca filtrującego złotawe światło przez liście kasztanów nad ławkami się zwieszających. Spoglądał na przechodzące kobiety z lekceważeniem pozornem a z utajoną lubieżnością. Kiwaniem nogi, wydęciem ust, zdawał się mówić jak sułtan rozparty na sofie w haremie.

Nieszczęściem Telimena siedziała śród drożki; Mrówki znęcone blaskiem bieluchnéj pończoszki, Wbiegły, gęsto zaczęły łaskotać i kąsać, Telimena musiała uciekać, otrząsać, Nakoniec na murawie siąść i owad łowić.

Powiewna chmurka pieszczotliwie przytuliła się do twarzy księżyca i przesłoniła go leciutko, kaskada zaś miesięcznych promieni, zbladłszy, niepewnym, migotliwym blaskiem zalała uśpioną Wenecyę.

Teraz okna, oślepione blaskiem pustego placu, spały; balkony wyznawały niebu swą pustkę; otwarte sienie pachniały chłodem i winem.

Słowo Dnia

obicia

Inni Szukają