United States or New Zealand ? Vote for the TOP Country of the Week !


Słucha co Rymwid o Niemcach powiada, Ale mu na to nic nie odpowiada; To się rumieni, to wzdycha, to blednie, Wydając twarzą troski niepowszednie. Poszedł ku lampie, żeby poprawił; Wrzekomo poprawia, a do głębi ciśnie: Wcisnął nareszcie i całkiem zadławił Nie wiem, przypadkiem, czyli też umyślnie.

I nagle opada na przednie łapki i wyrzuca z siebie głos, jeszcze jemu samemu nie znany, obcy, całkiem niepodobny do zwykłego kwilenia. Wyrzuca go z siebie raz, i jeszcze raz, i jeszcze, cienkim dyszkantem, który się co chwila wykoleja. Ale nadaremnie apostrofuje owada w tym nowym, z nagłego natchnienia zrodzonym języku.

A pan ?.... słodko i uprzejmie zapytał Dzierżymirski. O, naturalnie, będę! pośpieszył z odpowiedzią młodzieniec. No, to my nie! odparł z przyciskiem, całkiem seryo Roman, lodowatym głosem, i uchyliwszy ledwo kapelusza, skinął na tramwaj elektryczny, by stanął. Wsiadamy! rzucił krótko żonie.

Lecz co powiedzą ludzie? można im zejść % oczu, W inne strony wyjechać, mieszkać na uboczu, Lub co lepsza, wynieść się całkiem z okolicy, Naprzykład zrobić małą podróż do stolicy, Młodego chłopca na świat wielki wyprowadzić, Kroki jego kierować, pomagać mu, radzić, Serce mu kształcić, mieć w nim przyjaciela, brata! Nareszcie użyć świata, póki służą lata!

Jak Bozię kochasz, nie oddasz mię?” Ja obiecywałam i uspokajałam go i śmiałam się, aby go uspokoić lepiej, a serce ścisnęło mi się strachem i bólem. A jeżeli przyjdzie go oddać im kiedyś, gdy dorośnie? A jeżeli nie będę mogła dotrzymać obietnicy? I przyszło... i trzeba było oddać go, i teraz... teraz oni go wezmą całkiem, nazawsze odemnie i nigdy... Ksiądz jej przerwał.

Roman skończył i spojrzał znów spod oka na obywatela emigranta. Zdziwienie radosne biło z twarzy Orlęckiego. No, teraz chyba wyśpiewasz mi wszystko pomyślał Roman, w duchu. Pensya znaczna ciągnął dalej całkiem obojętnie, ile, nie wiem jeszcze na pewno... W każdym razie tysięcy kilka .. urwał niedbale.

Przy dźwiękach bo oto grającego obecnie nad nimi dzwonu-olbrzyma, jakieś zwątpienia obsiadły nagle ich dusze, a czar, tam, na górze, odczuty niknął, wewnętrzne zadowolenie i napięcie duchowe słabło!.. Lecz czyż to złudzenie? Wszak głos tegoż samego dzwonu jest teraz jakimś całkiem innym, odrębnym; to nie ten na górze, wysoko! Tamten, pełen otuchy, dodawał odwagi, wzmacniał.

Świat kobiecy Ulicy Krokodylej odznacza się całkiem miernym zepsuciem, zagłuszonym grubymi warstwami przesądów moralnych i banalnej pospolitości. W tym mieście taniego materiału ludzkiego brak także wybujałości instynktu, brak niezwykłych i ciemnych namiętności. Ulica Krokodyli była koncesją naszego miasta na rzecz nowoczesności i zepsucia wielkomiejskiego.

I machnąwszy przy tych słowach ręką, w zniechęceniu, młodzieniec, westchnąwszy smutnie, dodał. Zresztą, panie prezesie, mówiąc szczerze całkiem, przekonywam się teraz coraz bardziej, szkoły nie dały mi zgoła żadnej nauki życiowej i praktycznej.

Roman tymczasem powstał również z miejsca, i oddawszy serdecznie uścisk Orlęckiemu, po przyjacielsku ujął go za ramię. Przeszli po pokoju tak razem kroków kilka, poczem Dzierżymirski, wciąż idąc pod rękę z Orlęckim, rzekł całkiem swobodnie: Przyznaję, poczułem do szanownego pana szczerą sympatyę, rozumiem przy tem w zupełności połóżenie jego tutejsze, i gotów jestem uczynić dla niego wiele...