United States or Gambia ? Vote for the TOP Country of the Week !


Przyjemnym chłodem w przeciwstawieniu do panującego na dworze upału; powiało nań z wnętrza tumu i milczeniem skupionem, powagi i majestatu pełnem... Cień, pustka i tajemniczość niewytłumaczona objęły go zarazem niepodzielnie. W ciszy; po mozaykowej posadzce, z marmuru, donośnie, rozległy się kroki Romana.

Nagle, o milczące ściany pałacu obija się krzyk kobiecy bolesny, straszny, oraz stłumiony jeszcze oddaleniem jęk rozpaczliwy. W ślad za tem rozlegają się kroki, coraz szybsze, bliższe, a później już całkiem donośnie tym razem, szelest sukni i łkanie. Jeszcze chwila...

Na ulicy rozległ się turkot, potem słychać było głośne kroki na schodach w przedpokoju. Ktoś wszedł i zatrzymał się w jadalnej sali, jakby wahając się. Z nas nikt się nie ruszył. Klęczeli wszyscy dalej tylko zrobiło się zupełnie cicho. Serca poprostu przestały uderzać. Czuli wszyscy, domyślali się wszyscy, że kroki te znaczą coś strasznego. Zbliżało się, nadchodziło... Przeznaczenie.

Gdybyś zaś płochą zdjęty ciekawością Wrócił podglądać dalsze moje kroki, Na Boga, wszystkie kości-bym ci roztrząsł I posiał niemi ten niesyty cmentarz. Umysł mój dziko jest usposobiony, Niepowstrzymaniej i nieubłaganiej, Niż głodny tygrys lub wzburzone morze. *Baltazar.* Odejdę, panie, i będę-ć posłuszny. *Romeo.* Okażesz mi tem przyjaźń. Weź ten worek, Poczciwy chłopcze, bądź zdrów i szczęśliwy.

Hm! ktoś widocznie śledzi pańskie kroki. Holmes wyjął z koperty papier dużego formatu, rozłożył go na stole. Na środku arkusza było jedno zdanie. Brzmiało w te słowa: Jeżeli dbasz o życie, strzeż się trzęsawiska A teraz, panie Holmes rzekł sir Henryk Baskerville może mi pan wytłómaczy, co znaczą te słowa i kto interesuje się moją osobą? Cóż pan o tem myślisz, doktorze Mortimer?

Lecz co powiedzą ludzie? można im zejść % oczu, W inne strony wyjechać, mieszkać na uboczu, Lub co lepsza, wynieść się całkiem z okolicy, Naprzykład zrobić małą podróż do stolicy, Młodego chłopca na świat wielki wyprowadzić, Kroki jego kierować, pomagać mu, radzić, Serce mu kształcić, mieć w nim przyjaciela, brata! Nareszcie użyć świata, póki służą lata!

Wsunąłem się w najciemniejszy kącik i wyjąłem rewolwer z kieszeni. Kroki umilkły, nagle cień zasłonił otwór. Mamy piękny wieczór, kochany Watson rzekł głos, dobrze mi znany. Sądzę, że ci będzie lepiej na powietrzu, niż tutaj... Śmierć na bagnie.

Książę z uwielbieniem patrzył na postać c. k. Zagłoby, i z wytężeniem ścieżki sznurów na plecach Mak von Makena śledził. Lecz już druga postać, mężczyzna obok generała idący, rzucał długi jezuicki cień czarnego fraka, na jasną plamę mundura. Ten drugi szedł cicho, choć kroki jego stosowały się do szerokości kroków Mak von Makena.

Barrymore stał pod oknem i trzymał świecę przy samej szybie. Zwrócony był do mnie profilem; widziałem na jego twarzy wyczekiwanie i niepokój. Przez chwilę stał nieruchomo, wreszcie coś mruknął, machnął ręką i świecę odstawił. Uciekłem do mego pokoju. Niebawem doleciały mnie znowu ciche kroki. Barrymore wracał.

Nemrod, przywrócony znowu do swych normalnych praw i do swobody na terenie własnym, czuje żywą ochotę chwytać zębami stary koc na podłodze i targać nim z całej siły na prawo i lewo. Pacyfikacja żywiołów napełnia go niewymowną radością. Wtem staje jak wryty: przed nim, o jakie trzy kroki pieskie, posuwa się czarna maszkara, potwór sunący szybko na pręcikach wielu pogmatwanych nóg.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają