United States or Togo ? Vote for the TOP Country of the Week !


Ależ, panie prezesie! wykrzyknął Orlęcki, i zerwawszy się z fotelu, uchwycił dłoń gościa swego, ściskając serdecznie.. Wdzięczność moja i sercu memu bliskich nie miałaby granic!.. Lecz doprawdy, nie pojmuję... nie rozumiem!.. urwał wzruszony... Skąd taka łaska pana prezesa dla mnie?... Wszak poznaliśmy się tak niedawno! dokończył i zamilkł, nie wiedząc snać, co powiedzieć, jak się obrócić i znaleźć w sytuacyi, tak dlań niespodzianej...

Dzierżymirski śpiesznie położył swą kobiecą miękką dłoń na żylastej ręce szlachcica i pomimo woli rzucił niecierpliwie: Ja również bardzo przepraszam! zawahał się i słucham..: dokończył. Orlęcki usiadł, wzburzony jeszcze odsapnął i przemówił: Powiesz mi później, prezesie kochany, kto mnie tak oszkalował.

Dzierżymirski na to znowu pochlebstwo nowe w milczeniu nisko pochylił tylko głowę i powstał z siedzenia. Gość jednocześnie z krzesła zerwał się szybko. Dziękuję i uciekam, panie prezesie, czas to pieniądz, a przysłowie to nigdzie chyba lepiej, niż tutaj, zastosowanem być nie może.

Pardon... mille fois... pardon!.. Kochany prezesie, słówko tylko jedno mówił już tymczasem przybyły, a ujrzawszy powstającego instynktownie gościa, dość grzecznie rzucił w jego stronę.

Och, i bez tego, panie prezesie przerwał Orlęcki każdego rodaka witamy tu z całego serca! Tembardziej zaś pana prezesa, tak w kraju zasłużonego... Ach, tak, nie wątpię z wolna potwierdził Roman lecz i mnie chodziło również tu uśmiechnął się z lekka o specyalną protekcyę do kogoś, by potrafił ułatwić wiadomą nam sprawę przemysłową...

Rzucił więc okiem na stojący opodal stół duży, przykryty zielonem suknem, a przeznaczony zapewne do sesyi i narad, na otaczające go fotele, skórą kryte, na dwie, szafy książek, zegar cacko starożytne; spojrzał na parę konsol, stolików, i innych zbytkownych gracików wreszcie, zniecierpliwiony dłuższem milczeniem gospodarza, zagadnął: Zatem... panie prezesie?

Nic doprawdy nie mogę jeszcze panu prezesowi w tym względzie powiedzieć odrzekł Orlęcki i dodał natychmiast: Co się tyczy, czy znam właścicieli, to... prawdopodobnie... Zresztą zna się tutaj osób tyle... zatrzymał się. Tylko, vous savez, panie prezesie... otrzymałem list dopiero wczoraj urwał, i dokończył po chwili więc, vous comprenez, czasu nie miałem...

Wdzięczność moja, panie prezesie, nie ma granic!... i zerwawszy się z krzesła, Zieliński, wzruszony i uradowany, uścisnął z przejęciem dłoń Romana.

Choć zmrożony nieco początkiem zdania, Zieliński spojrzał przyjaźnie na Romana, poczem odezwał się: Dziękuję, i zobowiązany jestem panu bardzo, bardzo, panie... prezesie!., uśmiechnął się znowu, z goryczą początkowo jednak winienem w krótkich słowach objaśnić go nieco o położeniu mem obecnem.

I machnąwszy przy tych słowach ręką, w zniechęceniu, młodzieniec, westchnąwszy smutnie, dodał. Zresztą, panie prezesie, mówiąc szczerze całkiem, przekonywam się teraz coraz bardziej, szkoły nie dały mi zgoła żadnej nauki życiowej i praktycznej.