United States or Iceland ? Vote for the TOP Country of the Week !


Przy dźwiękach bo oto grającego obecnie nad nimi dzwonu-olbrzyma, jakieś zwątpienia obsiadły nagle ich dusze, a czar, tam, na górze, odczuty niknął, wewnętrzne zadowolenie i napięcie duchowe słabło!.. Lecz czyż to złudzenie? Wszak głos tegoż samego dzwonu jest teraz jakimś całkiem innym, odrębnym; to nie ten na górze, wysoko! Tamten, pełen otuchy, dodawał odwagi, wzmacniał.

Nie rań pogardą tej obcej dziewczyny, Jej czar jest inny, niżeli twój czar. Tyś memu ciału dreszcz w świecie jedyny, A ona ust mi chce oddać maliny, Czyjaż dłoń zdoła odtrącić ten dar? Wszak tobie pierwszej miłość wyznaję, Ona nic nie wie, choć czeka i śni. Szedłbym tak do niej, jak w lasy i w gaje, A odkąd znam , wciąż mi się wydaje, Że policzone wiosny mej dni!

Rozsypane na stole złoto zalewa izdebkę całą, a z komódki starej zstępować zaczyna z wolna ona sama, zamglona i powiewna postać... Dotykając stopkami drobnemi złota, idzie ku niemu ona, z zalotnym uśmiechem, piękna niewinna chyli się rozkosznie w jego ramiona!.. Mężczyzna ku zjawisku temu wyciąga instynktownie ręce, na wpół przytomnie naprzód pochyla... Lecz oto nagle czar pryska...

Aby dowidzieć po przez dale puste Jedyną wokół purpurową chustę Dziewczyny, która swych dłoni oplotem Kolana zgodnie wgarnęła pod brodę I, coraz bardziej pod niebios namiotem Samotniejąca w dal i pogodę, Oddawna ruchu i snu nie odmienia, Chłonąc czar drętwy samego patrzenia We wszystko naraz, w nic zasię zosobna, Wpobok, zaledwo do siebie podobna, Wyolbrzymiona wobec próżni świata, Krowa się w świetle różowi łaciata, Co jednym rogiem pół słońca odkrawa, A drugim wadzi o daleką gruszę... Sennych owadów nieprzytomna wrzawa Umacnia pustkę i podsyca głuszę, Wspartą na stogach, powiązanych w drągi.

Gowartowski stał nieruchomo w oknie, a odczuwając głęboko nieujęty czar, płynący ku niemu senną falą z ziemi rodzinnej, jednocześnie uczuwał w duszy chęć konieczną wyrwania się, choć na krótko z tych ciasnych ram pokoju. W tej samej chwili ciszę drzemiącą przerwał nagle pojedynczy dźwięk, rytmiczny i daleki.

To przeświecanie jutrzenkowej barwy przez delikatny deseń koronki, miało w sobie czar dziwnie ponętny, niepewny, pełen tajemniczej siły doskonałej piękności kobiecego ciała. Jakby pod cienką warstwą śniegu, rozsypane liście blado różowej kamelii, tak migotały szmaty ciała Minuśki w obramowaniu delikatnego desenia cienkich walansyenek.

Napięcie pozy, sztuczna powaga maski, ironiczny patos drży na tym naskórku. Ale dalecy jesteśmy od chęci demaskowania widowiska. Wbrew lepszej wiedzy czujemy się wciągnięci w tandetny czar dzielnicy. Zresztą nie brak w obrazie miasta i pewnych cech autoparodii.

Z tej tu pokrzywy czar dębowych cieni Zgarnę ku piersiom, co na słońce dyszą, Ustami dotknę bezmiernej zieleni, Stęsknionej do mnie swym sokiem i ciszą. Do kwiatów przywrę rozpalone czoło, Wsłucham się w bąki grające i brzmiki, I będę patrzał, jak lepkie gwoździki Wśród jaskrów lśniącą ociekają smołą.

Słowo Dnia

obicia

Inni Szukają