United States or Hungary ? Vote for the TOP Country of the Week !


A dzwon tymczasem huczał coraz bardziej, i przytem coraz jakby sroższy i bezwzględniejszy, surowszy... Dzierżymirscy bezwiednie, w mimowolnej po prostu obawie przed tym głosem karcącym z wysoka, pospieszniej w dół schodzić poczęli. Cienie wieczorne kładły się już po pustych zakątkach starej, jak świat, wieżycy, mroki tajemnicze pełzały tu swobodnie.

Dom, przerobiony widocznie ze starej fermy, wznosił się wśród drzew niewielkich, otoczony był murowanym parkanom; wyglądał smutno i ponuro. Otworzył nam drzwi stary, mrukliwy służący. Mieszkanie było obszerne, w urządzeniu znać było rękę kobiecą.

Obok takiego zdrowej polityki działania, ze starej rutyny zostały podziśdzień wszelako jeszcze niektóre praktyki, mniej więcej niewinne, mniej więcej skuteczne, a z któremi trudno się rozstać nawet nowej szkole gospodarstwa społecznego. Ulubionym arkanem na biedę głodową po nowsze nawet czasy był zakaz wywozu zboża z kraju głodem zagrożonego.

I w tej banalności zimnej, bazarowej, pretensyonalnej, wciśniętej nagle w mieszczańską klatkę ciasnych, taniem obiciem oblepionych ścian starej, żydowskiej kamienicy nie było nic z duszy kobiety zamieszkującej te ściany. Minuśka była ptakiem wędrownym i o klatkę nie dbała.

Ile starej, mądrej męki jest w bejcowanych słojach, żyłach i fladrach naszych starych, zaufanych szaf. Kto rozpozna w nich stare, zheblowane, wypolerowane do niepoznaki rysy, uśmiechy, spojrzenia! Twarz mego ojca, gdy to mówił, rozeszła się zamyśloną lineaturą zmarszczek, stała się podobna do sęków i słojów starej deski, z której zheblowano wszystkie wspomnienia.

Znalazłszy się na bruku, Roman przyśpieszył kroku, i wyminąwszy kilka wąskich zaułków, znikł w bramie jednego z domów. W chwilę później dzwonił na krętych ciemnych schodach starej, jak świat, kamienicy u drzwi pomieszkania Orlęckiego. Otworzyła mu młoda, fertyczna służąca, w charakterystycznym białym czepeczku na głowie. Monsieur Orlęcki? zapytał Dzierżymirski.

Tu koło tego mostku, cała gromada jej przyjaciół robiła groble z piasku i kamieni, tamując odpływ kolorowej wody, którą farbiarz całemi cebrami nieraz wylewał. Tu Wicek, pierwszy raz przez nią namówiony, ukradł makagigę starej, może stuletniej żydówce, która drzemała nad deską, pełną łakoci, w cieniu oddrzwi bramy.