United States or French Southern Territories ? Vote for the TOP Country of the Week !


Tatuniu!!.. Ta... tu... niu!.. kona wreszcie krzyk młodej kokiety... Milknie, oddany echem parku, pogwarami sioła i pól szerokich... półomdlałą i słabą żonę wynosi pośpiesznie na rękach Dzierżymirski z powleczonej kirem komnaty. Wystraszeni podążają za nim wszyscy... To życie już ze śmiercią walczyć poczynało.

Tymczasem krzyk beznadziejnego cierpienia wydziera się z ust Oli. Tato !... tatusiu !.. przebacz!.. woła młoda kobieta, płacząc, wijąc się z rozpaczy. Ojcze!.. ojczulku!.. przebacz!.. kończy w łkaniu, szlochając. Na dźwięk słów ostatnich chmura osiada na wyniosłem czole Romana.

Skroń znużoną pochylam do stogu na łące, Garścią rozćwierkanego rojem świerszczów siana Rzeźwię oczy, smugami gwiazd jeszcze gorące, I do snu odniałego padam na kolana. I śni mi się i trwogą uderza do głowy Krzyk o pomoc i zawiew południa lipcowy. Gdym odjeżdżał na zawsze znajomym gościńcem, Patrzyły na mnie bratków wielkie, złote oczy, Podkute szafirowym dookoła sińcem.

I mój duch masztu lotem buja śród odmętu, Wzdyma się wyobraźnia jak warkocz tych żagli, Mimowolny krzyk łączę z wesołym orszakiem; Wyciągam ręce, padam na piersi okrętu, Zdaję się że pierś moja do pędu go nagli, Lekko mi! rzezwo! lubo! wiém co to być ptakiem.

Nagle, o milczące ściany pałacu obija się krzyk kobiecy bolesny, straszny, oraz stłumiony jeszcze oddaleniem jęk rozpaczliwy. W ślad za tem rozlegają się kroki, coraz szybsze, bliższe, a później już całkiem donośnie tym razem, szelest sukni i łkanie. Jeszcze chwila...

Tłum cały drży z pragnienia takiegogrubego skandalu”. Taka rzecz nieczęsto się trafia. Nareszcie turkot zajeżdżających kół oznajmia przybycie gości weselnych. Nie dorożki to ale karety przywożą państwa młodych i liczną drużynę, karety z białemi lejcami, umyte i lśniące w promieniach słońca. Przyjechali! przyjechali! W tłumie powstaje nie szmer, lecz jakiś krzyk ciekawości ludzkiej.

Krzyk dalekich myśliwców wiatrami przygnany Odbijał się kilkakroć o zamkowe ściany; Przysiągłbyś że krzyk z zamku, że pod mgły zasłoną Mury odbudowano i znów zaludniono Hrabia lubił widoki niezwykłe i nowe, Zwał je romansowemi; mawiał że ma głowę Romansową, w istocie był wielkim dziwakiem.

Wymówił je głosem drżącym Krasnostawski, i niepomny niczego, rozszalały, schwyciwszy Topolskiego za gardło, drugą ręką przerzucił go poprzez siebie i z pasyą okładać począł trzymaną w ręku nahajką... W milczeniu zakątka rozległ się krzyk bitego i w ślad za tem okrzyk inny kobiecy!..

Po chwili wszędzie było samotnie i głucho; Hrabia oczy w dom utkwił i natężył ucho, Zawsze dumał, a strzelcy zawsze nieruchomie Za nim stali. w cichym i samotnym domie Wszczął się naprzód szmer, potém gwar i krzyk wesoły, Jak w ulu pustym kiedy weń wiatają pszczoły: Był to znak że wracali goście s polowania, I krzątała się służba około śniadania.