United States or Saint Martin ? Vote for the TOP Country of the Week !


Wielka jego głowa, pokryta rozwichrzoną, olbrzymią czupryną, miała kształt prawie czworograniasty; wyraz małych oczek i ust wydętych, obrosłych sterczącym, rudawym włosem, znamionował upór, przewrotny spryt i jakieś niczem nieukrócone zuchwalstwo. Trzymał zwykle ręce w kieszeniach od spodni i nosił małoruskie koszule, najczęściej rozpięte na piersiach.

Niby żywe, patrzą na Romana z okiennych witryn miniaturowe postacie świętych; malowane barwnie na szkle, na małych kwadratowych tafelkach 350 obok siebie reprodukcyj scen religijnych, wzorowanych na najsławniejszych mistrzach wychyla się, płonie setkami kolorów i cieni... Dzierżymirski wypuszcza listy z ręki i ukrywa twarz w dłonie...

Po chwili siedzieliśmy troje w jednym z tych małych pokoików na trzeciem piętrze, jak zawsze w takich domach. Przed nami na stole paliła się lampa, naokoło obstawiona butelkami, które wniósł posługacz. Za wychodzącym nasza gospodyni zamknęła drzwi na klucz. Potem zdjęła stanik i chciała odwiązywać spódnicę; gotowała się widać na zabawę.

Terazem nagle z stopniów ostátnich zrzucony, Y miedzy inszé ieden z wiela policzony. Orszulo moiá wdźięczna, gdźieś mi sye podźiáłá? W którą stronę, w którąś sye kráinę udáłá? Czyś ty nád wszytki niebá wysoko wnieśioná? Y tám w liczbę Anyołków máłych policzoná.

Mała gromadka pilnych gubiła się prawie w wielkiej ciemnej sali, na której ścianach ogromniały i łamały się cienie naszych głów, rzucane od dwóch małych świeczek płonących w szyjkach butelek. Prawdę mówiąc, niewieleśmy podczas tych godzin rysowali i profesor nie stawiał zbyt ścisłych wymagań. Niektórzy przynosili sobie z domu poduszki i układali się na ławkach do powierzchownej drzemki.

Wreszcie rzecz dziwna, Seweryn odczuwał jakby z jego wnętrza coś się oderwało i poruszało się teraz w małych a silnych członkach tej istoty, nurtowało kędzierzawą głowę, objawiało się w suchych, urywanych zdaniach, wyrzuconych z tej klatki dziwnie wydętej pod cienką tkaniną białej flaneli.

Rzędy małych, parterowych domków podmiejskich zmieniają się z wielopiętrowymi kamienicami, które zbudowane jak z kartonu, konglomeratem szyldów, ślepych okien biurowych, szklistoszarych wystaw, reklam i numerów. Pod domami płynie rzeka tłumu. Ulica jest szeroka jak bulwar wielkomiejski, ale jezdnia, jak place wiejskie, zrobiona jest z ubitej gliny, pełna wybojów, kałuży i trawy.