United States or Antigua and Barbuda ? Vote for the TOP Country of the Week !


Na brzeg oboje wyjęto już skrzydło, Ciągną ostatek więcierzy. Powiemże, jakie złowiono straszydło? Choć powiem, nikt nie uwierzy. Powiem jednakże. Nie straszydło wcale; Żywa kobieta w niewodzie! Twarz miała jasną, usta jak korale, Włos biały, skąpany w wodzie;

Ten rycerski dzień wysługi Już się skończył już obrońcę Na spoczynek poszli długi I nad nimi zaszło słońce Przeszłość cała, jasna, żywa Zatonęła w nocną ciszę, Lecz w podziemiach, gdzie spoczywa, Młode dziecię znów kołysze. I choć jeszcze chmurno, mroczno, Już się sercem budzą młodzi, Czuć już jasność niewidoczną, Czuć, że nowy dzień nadchodzi.

Ach była to roskoszna psina, Miałam w podarunku od księcia Sukina Na pamiątkę; rozumna, żywa jak wiewiórka, Mam jéj portrecik, tylko niechcę iść do biórka. Widząc zadławioną, z wielkiéj alteracyi Dostałam mdłości, spazmów, serca palpitacyi.

A teraz podniosę oczy do Królowy Niebieskiéj i będę się modliła do niéj. Zaczęła więc tu umierająca mówić litanije do Matki Chrystusowéj, i właśnie wymówiwszy Różo złota! skonała. I na znak cudu, upadła róża żywa na białe piersi umarłéj, i leżała na nich, a w jamie rozeszła się od niéj woń różana i mocna.

Potem szedł do kuchni i znajdował tam w cienistym kącie wiaderko z wodą, krążek cichego, czujnego zwierciadła, które nań tam czekało jedyna żywa i wiedząca istota w tym pustym mieszkaniu. Nalewał do miednicy wody i kosztował skórą jej młodej i odstałej, słodkawej mokrości. Długo i starannie robił toaletę, nie spiesząc się i włączając pauzy między poszczególne manipulacje.

Nerwy Romana zadrgały; podrażniły go te dziwne głosy Adryatyku, odsunął krzesło na drugi koniec stolika, podparł rękami głowę, a zatkawszy uszy przed pomrukiem wód, wzburzony jeszcze, blady, zadumał się głęboko. Przeszłość, wywołana chwilą samotności, i dziwnymi morza pogwary, świeża i żywa, niby wczorajsza, stanęła mu przed oczyma, jak widmo.

A przecież nie kląłem jej, kochałem ; zdawała mi się tylko, jak każdemu, raz za złą, raz za głupią, raz za starą, i chciałem mieć lepszą, mądrzejszą, młodszą, inną; nie chciałem je; mieć taką, jaką była, chciałem, żeby ta istniejąca, ta żywa, ta matka, żeby skonała... dla zmartwychwstania wprawdzie; lecz śmierć jest, a w zmartwychwstanie kto dziś wierzy?

Proś, proś natychmiast tutaj! rzekła żywa marszałkowa i równocześnie powstała z kanapki. Lokaj wyszedł. Zadowolenie, połączone z ciekawością osiadło na twarzy staruszki.