United States or Aruba ? Vote for the TOP Country of the Week !


Kłamie, jak z nut pomyślał Dzierżymirski, i uśmiech dyskretny ponownie przemknął po ustach jego. Zaciągnął się jednocześnie cygarem i wpatrzył badawczo w Orlęckiego. Bonne pâte d'homme... myślał zarazem ale jak tu zacząć o tych zgubionych pieniądzach?

Tymczasem zmęczenie fizyczne i moralne waliło wprost z nóg Krasnostawskiego. Zbliżył się chwiejny do fotelu. Usiadł i po kilkakrotnie ziewnął mimo woli nerwowo. Po chwili jednak energicznie wstrząsnął się... Ooo... jakże mi się spać chce!.. mruknął i ponownie ziewnął przeciągle z cicha.

Siedzący wciąż w zamyśleniu przed stolikiem młodzieniec głowę pochylił i ponownie ukrył w dłonie. Niby na jawie, przed oczyma żywo stanął mu bal ostatni... W jarzącej się świateł powodzi, wśród kołyszących się w takt melodyjnego walca par, sunęli oni wówczas po szklistej posadzce salonów...

Krasnostawski, ze współczuciem, ujął rękę starca w dłoń prawą, a gdy Gowartowski ponownie uniósł się na posłaniu, opiekuńczo i silnie podparł, podtrzymał swem lewem ramieniem jego ciało wychudłe. Dziękuję ci, bardzo dziękuję!.. wyszeptał pan January i mówić począł dalej, głośniej nieco, lecz ochrypłym już od zmęczenia i wysiłku głosem : Ale nie o tem mówić chciałem, nie o tem!

Przybyła poprawiła się na krześle, zrobiła minę słodszą jeszcze, i zmieszana nieco przemówiła: Mój mąż, znając tak dobrze szanownego pana prezesa, tak często wspominał mi o jego szlachetności, zacności, dobrem sercu, że... tu przerwała na chwilę, widząc zdumioną minę Dzierżymirskiego, poczem ciągnęła znów dalej, straciwszy widocznie wątek poprzednich myśli, bo nie dokończyła już poprzedniego zdania: Mój mąż, Nepomucyn, zawsze mawiał mi takich ludzi potrzeba nam więcej, jak prezes Dzierżymirski; ludzi hartu, żelaznej woli, inteligencyi rzutkiej, prawości charakteru... O, mój mąż bardzo, bardzo cenił pana prezesa... i zawikławszy się ponownie w wygłaszane przez się pochwały, nieznajoma zatrzymała się chwilę.

Ucichło wszystko, znikło i tylko jeszcze w milczeniu echem ostatnim zadrżał miłośnie pocałunku szmer... Pojechali. Zimny pot zaperlił się na czole Gowartowskiego. Przez myśl przemknęło mu słowo: Waryuję?... Lecz niebawem znowu powróciła myśl zbłąkana. I cierpienie natychmiast ukłuciami drobnemi ranić go ponownie zaczęło.

Krasnostawski zapalił zapałkę i spojrzał na zegarek: dochodziła druga po północy. Hm... hm!.. Stary znów nie śpi, bo widocznie to we dworze się pali ponownie mruknął, wpatrzony w gorejące w oddali podłużne wstęgi świateł. Koło hresta stanesz! rozkazał, zwracając się do furmana, zaciekawiony naraz, kto może jechać z Gowartowa o tak późnej porze?

W swe kościste ręce spódnicę ujmowała przytem pociesznym ruchem, a z pełną komizmu gracyą unosząc wyraźniej i głośniej powtarzała ostatnią piosenki zwrotkę, i szła dalej, aby w parę minut ponownie wykonać też same identycznie produkcye. Idący ulicą mężczyzna przystanął i patrzał ciekawie na babinę, wkrótce jednak, znudzony, obojętnie odwrócił się i począł iść dalej.

Lokaj znikł tymczasem, a, jednocześnie Dzierżymirski, skończywszy czytanie, ponownie zwrócił się do gościa swego, lecz i tym razem znowu przeszkodzono mu. Ktoś pukał do drzwi dyskretnie. Proszę!.. rzekł Roman głośno. Drzwi roztworzyły się szybko.

U stóp tych dwóch postaci kobiecych poniżej, leżało wdzięcznie uśpione dzieciątko, śniło, osypane całe, obrzucone puchem białych róż śnieżnych, w rozkwicie... Dzierżymirski, zachwycony wdziękiem i poezyą, bijącemi z obrazu tego, pędzla "Bouguereau"; po chwili znów pospieszył dalej. Naraz zatrzymał się ponownie. Ujrzał bowiem naprzeciwko siebie obraz dość duży, przez Detaille Edwarda.