United States or Heard Island and McDonald Islands ? Vote for the TOP Country of the Week !


Posłaliśmy po Niemca, ale twierdził, że o niczem nie wie i nie umiał wyjaśnić tego dziwnego zdarzenia. Więc znowu jedna zagadka powiększyła szereg drobnych tajemnic, następujących tak szybko po sobie.

Bo tam wskazana jest siedziba nasza, Tam Witołd braci i krewnych wypłasza, A świętą Litwę sam jeden zalega! Patrz, jak uradził! A wie, na co radzić: Bo w jedno bije, chociaż różną drogą; Chciałby się jeden nad wszystkich posadzić, I sobie równych cisnąć pod swą nogą. "Przebóg! Czyż nie dość, że Witołda buta Na koniu wiecznie trzyma całą Litwę!

Ha frajla! wie gehts? zaśmiał się rozbawiony żołnierz, błyskający w świetle latarni rzędem złotych guzików chodź panna z nami, wypijemy paar śnaps zum andenken! Olka ocknęła się z zadumy i porwała się z ziemi. Gut, Herr Leitnant! wyrzekła, rzędem białych zębów błyskając ja na to jak na lato! Fesches Mäderl...

Teraz jednak, ochłonąwszy z pierwszego wrażenia, widzę, że może nie miałem tyle racyi, ilem sobie początkowo przypisywał. Mniejsza zresztą o racyę, ale rola szlachetnego obrońcy bywa czasem śmieszna i kto wie, czym właśnie takiej roli tutaj nie odegrał. Gdyby Łużecka była dowcipna, przysłałaby mi paczkę biletów wizytowych z takim np. napisem: JEAN KARSKI défenseur de l'amour outragé.

Zresztą, dość spojrzeć na niego, gdy tak siedzi nędzny i blady, w jasnych promieniach wiosennego słońca. Twarz ma żółtawą z zielonawym, prawie trupim na skroniach odcieniem, piersi wklęsłe, plecy wypukłe, nogi wychudłe. Jest brzydki, nędzny, śmieszny wie o tem, czuje to i jest bardzo nieszczęśliwym.

Rycerz strażnikom przykazuje srogo, Ni tam, ni za się nie puszczać nikogo. Wnet z resztą hufców ciągną bojownicy A choć wygrali tak przeważne pole, Mała ztąd radość była po stolicy; Ból serca ścisnął, żałoba na czole; Każdy się pyta troskliwie o pana: Gdzie jest? czy żyje? jak głęboka rana? Nikt nie był w zamku, nikt o niczem nie wie; Podjęto mosty i zemkniono zwory.

Trochę odparł Holmes nawpół żartem ale jako człowiek praktyczny, chciałbym nareszcie dowiedzieć się, co pana tutaj sprowadza. Przekleństwo rodu Baskerville. Mam w kieszeni rękopis rzekł doktor Jerzy Mortimer. Spostrzegłem to odrazu, gdyś pan wszedł do pokoju odparł Holmes. Manuskrypt jest stary. Z ośmnastego wieku. Skąd pan wie? Z pańskiej kieszeni wychodzi pół cala papieru.

Może tam, na samym spodzie tej błogości była zadowolona duma, że oto ten rywal dawny ustąpił z placu, że ze mnie, com mu się czasem i na drugiego ucznia nie dochrapał, dziś redaktor i pisarz, człowiek ceniony i zacny; a on co? Wielkie zdolności, żałowane trochę, ale zawsze zapomniane, nieuczczone. A zresztą, kto tam wie, z temi zdolnościami!

Słowo Dnia

wąsov

Inni Szukają