Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !
Zaktualizowano: 5 maja 2025
Mówił mi Poliński, że odczuwa zupełnie to samo: jestto przecież całkiem naturalne. Dziwię się, jak oni mogą to wytrzymać. Równie naturalne, jak ogień w skroniach, jest myśl, która mię poprostu opętała. Dlaczego ja tak nigdy nie kochałem? Dlaczego w mojem życiu nie zeszło się nigdy pytanie z odpowiedzią?
Żyły mu na skroniach nabiegły, wyglądał jak pijany. Chciał podejść do Juluśka, lecz malec szedł już ku drzwiom, dumny, zadowolony z uczynionego wrażenia, mrucząc ciągle: A co? Niemówiłem, że gdy powiem prawdę, to mnie za drzwi wyrzucą?! W dziecinnym pokoju pali się niewielka lampa, przysłonięta zielonym abażurem.
Zresztą, dość spojrzeć na niego, gdy tak siedzi nędzny i blady, w jasnych promieniach wiosennego słońca. Twarz ma żółtawą z zielonawym, prawie trupim na skroniach odcieniem, piersi wklęsłe, plecy wypukłe, nogi wychudłe. Jest brzydki, nędzny, śmieszny wie o tem, czuje to i jest bardzo nieszczęśliwym.
Rumieniec ją oblał. Odwróciła od niego oczy, czuła na sobie jednak wzrok gorący, nieruchomy, chciwy. Nie patrz na mnie, nie patrz... Uniósł się na rękach i schował głowę na jej piersiach; w skroniach i czole czuł dreszcz i ciepło. Ujęła mu głowę w ręce, odsunęła od siebie nieco i patrząc prosząco, a zalotnie w oczy, powiedziała pieszczotliwie: Kochany mój, nie... nie, drogi.
Włosy te ściągnięte mocno na skroniach, rwały ku tyłowi głowy skórę skroni i podnosiły w ten sposób łuk brwi i wykrój dołów ocznych na wzór japońskiej czaszki. Suknia głęboko wycięta, zapadała na piersiach smutnym całunem nicości.
Jak burza, przeszła po nim pamiętna noc rozterki, cierpień, upokorzenia i bólu, ślad wiecznotrwały zostawiwszy po sobie... Twarz Krasnostawskiego bladą była, oczy przymglone i podkrążone, a na skroniach gdzieniegdzie, wśród czarnych pukli włosów, bielała nitka przedwcześnie siwa.
Ale tymczasem ta mgiełka uśmiechu, która się zarysowała pod miękkim i pięknym jego wąsem, zawiązek pożądania, który napiął się na jego skroniach pulsującą żyłą, natężenie trzymające przez chwilę jego rysy w skupieniu upadły z powrotem w nicość i twarz odeszła w nieobecność, zapomniała o sobie, rozwiała się,
Ja też nosiłam i jeszcze tylko to gwizdanie mogło ją uspokoić na trochę, na krótko! I ja też gwizdałam! Łzy mi jak groch leciały!... ale nosiłam i gwizdałam! Umilkła, i z pod przysłoniętych rzęs zamigotały nagle dwie lśniące krople łez, poczem z pochylonej w tył głowy spływały po skroniach, mocząc silnie pęki fryzowanej grzywy. I wiesz pan co?
Słowo Dnia
Inni Szukają