Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !
Zaktualizowano: 15 września 2025
Weszła nowa osoba przystojna i młoda; Jéj zjawienie się nagłe, jéj wzrost i uroda, Jéj ubiór, zwrócił oczy, wszyscy ją witali, Prócz Tadeusza widać że ją wszyscy znali.
„Słuchaj, pani bratowo, Przyjm dobrze nasze słowo. My tu próżno siedzimy, Brata nie zobaczymy. Ty jeszcze jesteś młoda, Młodości twojej szkoda. Nie wiąż dla siebie świata, Wybierz brata za brata,” To rzekli i stanęli. Gniew ich i zazdrość piecze, Ten to ów okiem strzeli, Ten to ów słówko rzecze; Usta sine przycięli, W ręku ściskają miecze.
Ech, nieznośnym się pan stajesz! zaśmiała się młoda kobieta. Ot lepiej, niech pan spojrzy na prawo wskazała ruchem ręki niebo, widocznie pragnąc zmienić temat rozmowy. Jakie piękne chmurki, nieprawdaż?.. Topolski wolno zwrócił głowę, we wskazanym kierunku. Prześliczne! potwierdził.
A młoda jeszcze była, zdrowa, po co jej było taki koniec ze sobą robić? aj! aj!... Do stołu się zbliżyła. Lichtarz mi popsuła, o!... świeca się wtopiła, niech ją choroba ciśnie!... Na stole stał lichtarz mosiężny, cały zielony, ze stearyną świecy szeroką po brzegach rozlaną. Widocznie samobójczyni pozostawiła na stole płonącą świecę.
Wystraszona płomieniem i krzykiem Ola zarzuca równocześnie Topolskiemu na szyję swe nagie ramiona! On, wstrząsnąwszy się pod tem dotknięciem, porywa się nagle z miejsca, jak szalony, i mknie chyżo w ogród... Krew gorąca, młoda, grać w nim poczyna... Zapomina o wszystkiem, prócz tulącej się do jego piersi kobiety i ucieka dalej i dalej...
Więc i dziś, wybacz, jeźli w szczerym głosie Zeznam, co serce ustom przekazało: Długo ja żyłem, i na siwym włosie Dźwigam i czasów i czynów niemało; Przed się dziś widzę, oby nie ze szkodą! Rzecz, dla nas starych niezwykłą i młodą.
Wszak siedzę tak daleko, mówię tak nie wiele, I zabawiam się s tobą mój ziemski aniele! Jak gdybyś już niebieskim stała się aniołem. Potępi nas świętoszek, rozpustnik wyśmieje, Że chociaż samotnemi otoczeni ściany, Chociaż ona tak młoda, ja tak zakochany, Przecież ja oczy spuszczam a ona łzy leje.
Tu i owdzie dowcipnisie żartować zaczynają. Tak! tak! orszak weselny już przybył. Nawet ten rak się troszkę pośpieszył... niewiadomo czy go prosili ot! gość nieoczekiwany dla pana młodego! Kto wie! może młodzi będą kontenci, że przyszli ot tak do gotowego, a może... i panna młoda ze swej strony chowa jaką niespodziankę... Ten i ów ciśnie się przyjrzeć bliżej Honorce.
A dziś, uczucie drzemiące i ukryte na dnie duszy przed sarkazmem ócz i języków ludzkich, przeobraziło się już było w prawdziwy kult... Codzienny gość Gowartowa, Krasnostawski, poza obowiązkami, żył "prawdziwie" w dniu godzin tylko kilka, t.j. tych parę właśnie, podczas których obcował z Olą, młoda kobieta zaś stanęła w duszy jego, nie złożonej, nieprzesubtelnionej, lecz szczerej, pięknej i prostej na piedestale świętości prawdziwej!
Młoda kobieta spojrzała z uwielbieniem na męża. Jej koteczek byłby w stanie się zagłodzić z oszczędności, gdyby ona na to pozwoliła. Prawda, że pensyjka bardzo szczupła, gratyfikacyj niema podobno żadnych a procent z jej posagu zaledwie piąty... Przynajmniej tak koteczek powiada. A co kotuchno powie to święte. Żona ślepo ufać mężowi powinna. Tak ją od dziecka uczono.
Słowo Dnia
Inni Szukają