United States or Kuwait ? Vote for the TOP Country of the Week !


Tymczasem, nielubiący milczeć Orlęcki, widocznie również pragnący zręcznie odwrócić rozmowę, już mówił: Pan prezes zapewne nie po raz pierwszy i na dłużej przybył do Paryża, nieprawdaż?.. Och, tak... odruchowo potwierdził Roman, nie myśląc o tem, co mówi.

Uciekam już, bo mam jeszcze parę wizyt, ale... Ładyżyński urwał Wszak pani marszałkowa jedzie jutro dopiero o 3-ej, nieprawdaż? mówił, całując z wdziękiem rękę staruszki nie żegnam się więc, będę na dworcu, może wypadnie coś ułatwić, dopomóc... Dziękuję panu, dziękuję bardzo odparła z uśmiechem pani Warnicka do miłego zobaczenia się. .

I Ola, objąwszy wzrokiem roztaczający się przed nią krajobraz, ruchem wdzięcznym przytuliła się do męża. Jak tu czarno, Romanie, nieprawdaż? szepnęła. Dzierżymirski, milcząc, opiekuńczo objął ramieniem kibić żony i przycisnął miękko do piersi, rozejrzawszy się zarazem. Rzeczywiście, czarno tu było. Wenecya już spała.

Zapalić musimy poprzednio cygara, bo i pańskie zgasło, nieprawdaż? rzekł w ślad za tem, a wydobywszy zapałki, zapalić jedną z nich usiłował, lecz wietrzyk swawolny zgasił mu i następnych kilka. Sapristi! zaklął z cicha. Stańcie-no, hej! tam! krzyknął na furmana.

Brr! straszno tu jakoś... szepnęła. Nic, kochanie odparł Dzierżymirski, musnąwszy pocałunkiem jej włosy zaraz dojeżdżamy. Nieprawdaż, że już blizko? zwrócił się do gondoliera łamanem włoskiem narzeczem. Si, signore. odparł żywo zapytany, a nudząc się znać, bo z cudzoziemcem gawędzić nie mógł, zanucił półgłosem jakąś smętną piosenkę.

U stóp Romana silniej zapluskały fale. W uderzeniach zaś ich, teraz już zupełnie bliskich, wyraźnych, powtarzających się co chwila, jakiś ukryty, szyderczy, szemrzący jakby głos wołał, zda się, gdzieś z głębin dalekich: No, i cóż, przywłaszczycielu cudzego złota, dobrze ci z niem, co, nieprawdaż? Ubóstwiają cię, grasz rolę milionera! Ha-ha!-ha-ha!.. z kolei zaśmiały się nagle wody.

Przepraszam pana!.. rzucił Roman gościowi swemu pan pozwoli, nieprawdaż? i rozerwał kopertę przyniesionego pisma. Spojrzał na ćwiartkę papieru formatu handlowego, z kilkunastoma tylko wierszami, pisanymi czytelnie na maszynie, i kilkoma hieroglifami podpisów.

Ładyżyński nie odpowiedział; wszedłszy do nieoświetlonego salonu, gdzie grała Ola, odezwał się w ukłonie: Wszak pani pozwoli, nieprawdaż?... Bym zagrał sobie prozaicznie, terre