Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !
Zaktualizowano: 26 lipca 2025
Nie mogę, zawołała wreszcie. Łzy nie dają. Daj mnie, rzekła babcia podkomorzyna. I po cichu, szeptem, ale wyraźnie przeczytała słów kilka. Nie pamiętam dziś ich treści i po co?
Proś, proś natychmiast tutaj! rzekła żywa marszałkowa i równocześnie powstała z kanapki. Lokaj wyszedł. Zadowolenie, połączone z ciekawością osiadło na twarzy staruszki.
I pomyśleć rzekła do księżnej głuchym rozbitym głosem że tam moje dziecko w kaźni, w nędzy, w oczekiwaniu śmierci, a tu w sercu ból i strach, i rozpacz, że trzeba iść do nich, do tych... czołgać się przed nimi o litość, o łaskę, o życie... i do tego wszystkiego brać na siebie kolorowe kokardy.
Zosia stopami ledwie dotykając ziemi, Zdawała się najwyżéj bujać miedzy niemi; Przodem gołębie białe, które w biegu płoszy, Leciały, jak przed wozem bogini roskoszy. Dzierżąc palec przy ustach, temi rzekła słowy: Kochana Zosiu, już też całkiem zapominasz I na stan i na wiek twój; wszak to dziś zaczynasz Rok czternasty, czas rzucić indyki i kurki, Fi! to godna zabawka dygnitarskiéj córki.
Wyszedł przed chwilą, wróci zapewne niebawem! i na dobranoc pocałował, z uszanowaniem, rękę staruszki. Marszałkowa, nic nie mówiąc, weszła do salonu i zbliżyła się ku fortepianowi. Bonsoir, chérie! rzekła, całując Olę w głowę. Dobranoc, cioteczko! zerwawszy się z krzesła uściskała marszałkowę Dzierżymirska; poczem pani Melania skierowała się wolno do swych pokojów.
«A! A! to rzecz nowa! Czy to Tadeuszowi szkodzi czy nieszkodzi, Rzekła z gniewem, sądź o tém sam W Pan Dobrodziéj, Mnie nic do Tadeusza, sami o nim radźcie, Zróbcie go ekonomem, lub w karczmie posadźcie, Niech szynkuje lub z lasu niech zwierzynę znosi: Z nim sobie co zechcecie zróbcie; lecz do Zosi? Co Wać Państwu do Zosi? ja jéj ręką rządzę, Ja sama.
Śliczne, prześliczne! rzekła po chwili Ola półgłosem, z przejęciem, Roman zaś, potakując żonie, wyjął noszoną stale ze sobą lunetę i regulować ją począł. Słońce właśnie zniżało się ku zachodowi.
Księżna spojrzała na zegarek. Mamy dosyć czasu rzekła. Generałowa nie siada do śniadania przed dziesiątą, a właśnie w tym momencie chcę ją uchwycić. Moja matka stała nieruchoma i obojętna, jakby nie słysząc i nie widząc, co się z nią dzieje. Panna Felicya krzątała się koło niej, wspinając na palce swoją maleńką figurkę i podskakując swoim zwyczajem.
Roman i Ola, zapatrzeni, stali nieruchomo, w milczeniu. Otulony ciszą bezmiarów, tchnący spokojem idącego wieczora, zachwycał ich ten krajobraz. Spojrzyj-no, jak smacznie zajadają sobie nasi brudni włosi swoje "pranzo" rzekła nagle do męża Ola, wskazując ręką spiętrzoną u stóp ich, wśród wąskich kanałów, Wenecyę, i ścieśnione dachy jej domów, gdzie na werandach spożywano właśnie posiłek.
"Nie wiem ja," rzekła, "czyli nad rycerzy Więcej u pana słowo niewiast płaci; To wiem, że sobie sam radzi roztropnie, Wiem jeszcze lepiej, co uradzi, dopnie.
Słowo Dnia
Inni Szukają