United States or Denmark ? Vote for the TOP Country of the Week !


Chciałoby się powiedzieć: bądź wola Twoja, a nie mogę, nie mogę... A przecie trzeba rzekł ksiądz. Trzeba. Crześcijanką jesteś. Jestem, chcę być... chcę się poddać. Ale w tem jednem... O dziecko mi chodzi o Stasia mego! On także modli się w tej chwili. Ksiądz Osmólski jest przy nim, jak ja przy pani. Ale on pewnie się nie buntuje. On? Staś mój? O nie! On odważny.

Poza obszernym placem, bieleje kwadrat wielkiej kolumnady, zieleń świeża ramuje wdzięcznie. To już miasto umarłych, jeden z najpiękniejszych włoskich pomnikowych cmentarzy, medyolańskie "Cimitero Monumentale." Powóz podjeżdża bliżej nieco, Dzierżymirski wysiada i idąc piechotą, kieruje się ku rysującej się teraz całkiem już wyraźnie i okazale, cmentarnej kolumnadzie wejściowej.

A Resia, leżąc na ziemi, z włosami rozczochranemi, z policzkami rozpalonemi tarzała się wśród makat, dotykając co chwila ręką samowaru i żydowskiego świecznika, który o mało nie wprawił w szaleństwo. Aj! aj!... takie bogactwa!... mruczała cmokając. W trzy tygodnie później, inna odbywała się scena.

Anglia biorąc pożyczkę na zamorskie zboże, daje rękojmię na dymie z kominów fabrycznych dumnie kłębiącym w obłoki, my damy chyba na dymie bijącym z kominów kuchni naszych, na dymie ścielącym się pod strzechą kurnych chatek naszych! I otóż różnica naszej biédy od biédy na Zachodzie.

No, i kiedy przyszła ta ciężka godzina, że śmiertelna choroba schwyciła ja po doktorów z gołą głową latałam po nocy, w aptekach dzwonki urywałam. Raz mnie stójkowy mało do cyrkułu nie zwlókł... Co pan chce! Dla dziecka to się w ogień skoczy! Nie pomogło! Chudła, sztywniała i już tylko na rękach nosić trzeba było dniem i nocą.

*Romeo.* Jak gdyby to imię, Z śmiertelnej paszczy działa wystrzelone, Miało zabić, tak jak jej krewnego Zabiła ręka tego, co je nosi. O! powiedz, powiedz mi, ojcze, przez litość, W którym zakątku tej nędznej budowy Mieszka me imię; powiedz, abym zburzył To nienawistne siedlisko. *O. Laurenty.* Stój! Wstrzymaj Dłoń rozpaczliwą! Czy jesteś ty mężem?

Bo ty nie wiesz, nie czujesz może i nie przypuszczasz nawet, jak ja cię kocham, jak bardzo ubóstwiam, ty skarbie mój najdroższy, ty moje życie, me wszystko!... szeptał gorąco Dzierżymirski, nachyliwszy się ku Oli i tuląc do siebie.

Sługą jestem i na wieki sługą zostanę!.. Psie życie, psie!.. rzucił głośno z goryczą obszarom, śniącym w mroku. On mi weźmie, pokala, ja to czuję, przeczuwam!.. Lecz co czynić mam, co robić? wołał do siebie wzburzony przyjaciel, domownik pałacowy Dzierżymirskich. Zastrzeliłbym go, to lisiątko! mruknął ciszej.

I trudno zważyć, kto więcej hańby rządowi, a sromu ludzkości przyczynił, czy Ludwik XVI dekretem swoim z 13 lipca 1777, czy konwent krwawą exekucyą uchwały swojej z 3 maja 1793; że już bezecną proklamacyę Chaumetta , z 14 października 1793 pominiemy, jakbyśmy radzi, żeby dzieje obłędu ludzkości zatarły w niepamięć!

Wszystkiemi szczelinami wchodzi do wnętrza mej istoty, rozlewa się w krwi i kościach, sączy się do serca, a dzwoni i huczy, jak muszla pusta, gdy do ucha przyłożyć.

Słowo Dnia

obrzędzie

Inni Szukają