United States or Marshall Islands ? Vote for the TOP Country of the Week !
Taki Gerwazy z groźną cofał się postawą, Wstrzymując napastników oczyma i ławą, Aż razem z Hrabią wpadli w głąb' ciemnéj framugi. «Łapaj!» krzykniono znowu; tryumf był nie długi: Bo nad głowami tłumu Klucznik niespodzianie Ukazał się na chorze, przy starym organie, I s trzaskiem jął wyrywać ołowiane rury, Wielkąby klęskę zadał uderzając z góry.
Ale w izbie na prawo, kusząc Assessora Rzekł Rejent mimojazdem: ja mówiłem wczora, Że polowanie nasze udać się niemoże: Jeszcze zbyt wcześnie, jeszcze na pniu stoi zboże, I mnóstwo sznurów chłopskiej niezżętéj jarzyny; Stąd i Hrabia nięprzybył mimo zaprosiny, Hrabia na polowaniu bardzo dobrze zna się, Nieraz gadał o łowów i miejscu i czasie; Hrabia chował się w obcych krajach od dzieciństwa, I powiada, że to jest znakiem barbarzyństwa Polować tak jak u nas, bez żadnego względu Na artykuły ustaw, przepisy urzędu; Nieszanując niczyich kopców ani miedzy Jeździć po cudzym gruncie, bez dziedzica wiedzy; Wiosną równie jak latem zbiegać pola, knieje, Zabijać nieraz lisa właśnie gdy linieje, Albo cierpieć iż kolną samicę zajęczą Charty w runi uszczują, a raczéj zamęczą, Z wielką szkodą źwierzyny.
Chyląc się u płotów Około miedz i zielska, po tysiącach zwrotów Rad był przecież że wyszedł w końcu na gościniec, Który prosto prowadził na dworski dziedziniec. Szedł przy płocie a głowę odwracał od sadu Jak złodziej od spichlerza, aby niedać śladu Że go myśli nawiedzić, albo już nawiedził. Tak Hrabia był ostróżny choć go nikt nieśledził; Patrzył w stronę przeciwną ogrodu, na prawo.
Pani sędzina nazywała go wtedy „bydlę”. Była to nazwa mniej wykwintna niż dosadna. Pani sędzina jednak była córką ekonoma. Ztąd miała dużo poczuć arystokratycznych wrodzonych... Lokaj a zwłaszcza pijany lokaj, był dla niej bydlęciem! Hrabia mówił na swoją służbę: „kanalia”. Pani sędzina mówiła: „bydlę”. Pani sędzina nie lubiła chłopów i nie wdawała się z nimi w bliższe stosunki.
Hrabia podczas Sędziego sporów s Telimeną Stał za drzewami, mocno zdziwiony tą sceną; Dobył s kieszeni papier i ołówek, sprzęty Które zawsze miał s sobą, i na pień wygięły Rospiąwszy kartkę, widać że obraz malował, Mówiąc sam s sobą: Jakbyś umyślnie grupował, Ten na głazie, ta w trawie, grupa malownicza! Głowy charakterowe! s kontrastem oblicza!
Hrabia mówił że pierwszy do oszczepu godził, I że spotkaniu z zwierzem Tadeusz przeszkodził; Tadeusz utrzymywał, że będąc silniejszy I do robienia ciężkim oszczepem zręczniejszy, Chciał wyręczyć Hrabiego: tak sobie niekiedy Przymawiali śród gwaru i wrzasku czeredy.
Prawdziwie, będą s Pana żartować sąsiedzi, Ze mieszkając na żyznéj Litewskiéj równinie, Malujesz tylko jakieś skały i pustynie. Przyjacielu, rzekł Hrabia! piękne przyrodzenie Jest formą, tłem, materyą, a duszą natchnienie Które na wyobraźni unosi się skrzydłach, Poleruje się gustem, wspiera na prawidłach. Niedość jest przyrodzenia, niedosyć zapału, Sztukmistrz musi ulecieć w sfery ideału!
Hrabia też i Tadeusz jadą nie weseli, Wstydząc się że chybili i że się cofnęli: Bo na Litwie kto zwierza wypuści z obławy, Długo musi pracować nim poprawi sławy.
Dobra była rada; Klucznik i Hrabia wpadli w obroty nie luda. Przy wyższym końcu stoła wrzał tylko krzyk wielki. Ale z ostrego końca latały butelki Koło Hrabiego głowy. Strwożone kobiety W prośby, w płacz; Telimena, krzyknąwszy: niestety! Wzniosła oczy, powstała, i padła zemdlona, I przechyliwszy szyję przez Hrabi ramiona, Na pierś jego złożyła swe piersi łabędzic.
Zamek, rzekł Klucznik i wieś, oboje to nasze. Stryja, synowca, wołał Hrabia, całe plemie, Wyzywaj Zamek, wołał Klucznik, wieś i ziemie Zabieraj Pan to mówiąc zwrócił się do Hrabi Jeśli Pan chce mieć pokój, niech wszystko zagrabi.