United States or Bosnia and Herzegovina ? Vote for the TOP Country of the Week !


Boże, zmiłuj się nad nim, tu, tu oto, Tu w samym środku mężnej jego piersi. Straszny trup! straszny trup! blady, jak popiół; Cały zbroczony, cały krwią zbryzgany, Zgęstłą krwią: ażem wzdrygnęła się, patrząc. *Julia.* O pęknij, serce! pęknij w tym przeskoku Z bogactw do nędzy! Do więzienia, wzroku! Już ty nie zaznasz swobody uroku.

Chybabyś znowu ze strachu sprosnego Z trwogi o pieniądz, lub z bojaźni kary, Gdy długo skryte dojrzeją zamiary, Gdy zacznie wołać głos grzmotu boskiego, I blisko będzie już tej wielkiej chwili, W której grób pęknie a złe się przesili Chciał wstrzymać fale rwące się potoku Jednych przerazić drugim w krzyż spleść dłonie Jak duch doradczy stanąć przy ich boku Zawrócić w lochy puszczonych na błonie, Hasła w pół łamać i szable odbierać I nigdy nigdy w polu nie umierać!.. Wtedy cię znajdę i takiem imieniem Przywitam wobec zgromadzonych ludzi, Że mi się staniesz pyłem, mgłą, tchem, cieniem I jak trup padniesz i nikt cię nie zbudzi! ...Teraz cię żegnam, bo mi inne mary W rzeczywistego życia okręg wchodzą Innego kroju upiory, poczwary, Na drodze mojej tłumami się rodzą! ........................................

Ledwie Mieszkowi był czas zmróżyć oczy, Zbladnąć, paść na twarz, a już niedźwiedź kroczy, Trafia na czoło, maca, jak trup leży... Wnosi, że to nieboszczyk i że już nie świeży, Więc, mruknąwszy ze wzgardą, odwraca się w knieje. Bo niedźwiedź Litwin mięs nieświeżych nie je Dopieroż Mieszek odżył. „Było z tobą krucho! Wola kumszczęście, Mieszku, że cię nie zadrapał!

Bydlę miało to wszystko w sobie, to wycie rozpaczliwe w pustkę, która się powiększa z dniem każdym. Jak duch pokutujący, jak trup, któremu nie dano mogiły i domowinki uskąpiono tak błąkał się Janek od karczmy do dworu z „Tygodnikiemsterczącym brudną bielą druku z obciągniętej kieszeni surduta.

*Romeo.* Nie wątpię o tem, najmilsza, a wtedy Wszystkie cierpienia nasze kwiatem tkaną Kanwą do słodkich rozmów nam się staną. *Julia.* Boże! przeczuwam jakąś ciężką dolę; Wydajesz mi się teraz tam na dole, Jak trup, z którego znikły życia ślady. Czy mię wzrok myli? Jakiżeś ty blady! *Romeo.* I twoja także twarz jak pogrobowa. Smutek nas trawi. Bądź zdrowa! bądź zdrowa!

To było wszystko, lecz z tych smutnych gałganów trup cały odżywał i opowiadał gorzkie dzieje kobiecej doli. Dziewczyna ta żyła widocznie z jednym ze swych kolegów, była pracowitą i oszczędną. Pełniła przy mężczyźnie obowiązki kucharki i posługaczki. Miała jeszcze trochę wiary, którą musiano wpoić w nią w domu. Była nerwową i lubiła denerwować się sztucznemi zapachami.

Trup dziecka wyschły, zżółkły, biedny zjawiał się przed nią w przepotędze swego nieprawego pochodzenia, wspaniały bezimiennością swoją, doskonały w zrodzeniu z miłosnego tchnienia. Trup ten zimniał, sztywniał tuż przy jej piersi przy jej łonie, które go stworzyło i gniótł jej ciało strasznym ciężarem nieżyjącego potwora.

Trup zostaje na szubienicy sam; grzebać wolno dopiero po sześciu godzinach. Nie... nie sarn, bo słońce wtargnęło wyże; na niebo i z za muru zagląda mu ciekawie w twarz. Słońce, bezmyślne słońce, wszystkim równie jasne, patrzy oko w oko sprawiedliwości ludzkiej, promienne, obojętne, pogardliwe. To jest wieszanie.

Słowo Dnia

zarysowała

Inni Szukają