United States or Cocos Islands ? Vote for the TOP Country of the Week !


Ta murawa, wychmarzona z rosy, Mym się oczom tak narzuca, jak dziwota, Skoro jabłko, zjedzone przez osy, Wskaże mi , dzwoniąc w ziemię, jak pięść złota. Wzrok zdziwiony nią pieszczę, Jakbym nie znał jej jeszcze Za dni mego żywota. O majowym poranku deszcz ciepły i przaśny Trafia w liście naoślep prawie bezhałaśny.

Nie gniewaj się, mój drogi, że ci to mówię rzekła miękko ale... ale wierz mi, że ja nieraz lękam się jakby po prostu, by ta przeszłość nasza, a w szczególności gwałtowna chwila ucieczki mojej, nie przyniosła nam nieszczęścia... Biedny ojciec! cicho westchnęła Ola i umilkła, spuściwszy nieśmiało wzrok ku ziemi, jak gdyby przestraszywszy się słów ostatnich.

Adieu!.. od niechcenia, ale grzecznie, nie ruszając się z miejsca, odwzajemnił mu tenże uścisk dłoni. Krasnostawski, niby szukając czegoś po pokoju, zbliżył się zręcznie do okna, posławszy wywiadowczy wzrok raz jeszcze do ogrodu. Siedząc wciąż na swem miejscu, Ładyżyński śledził spod okna, a usta skrzywiły mu się przy tem sarkastycznie.

Tam, gdzieś w oddali, poza wierzchołkami gór, zaróżowiało się coś niewyraźnie, płoniło... W mgłach tajemniczych zniknął cały wczorajszy krajobraz, a poza niewidzialnymi tylko szczytami Alp, pokrytymi jakby woalem, gdzieś, daleko, zakryta wstydliwie, wschodziła snać jutrzenka... Roman, blady jak płótno, przeniósł wzrok swój w przeciwną stronę komnaty.

A jednak wśród takiej wędrówki stanął kiedyś natychmiast, jakby w ziemię wrósł, gdy wzrok jego po raz pierwszy przesunął się przelotnie po »Zwiastowaniu«, które zapomniane wisiało w ukryciu wśród tablic nadgrobnych. Na małem spękanem płótnie nieznanego włoskiego mistrza była sama tylko twarz Madonny, promienna i słodka.

Z szelestem spódniczek, zgrabnie ujętych małą rączką, a odkrywających modelowaną ślicznie, zgrabnie obutą, w ażurowej pończoszce, nóżkę, otarła się prawie o Krasnostawskiego wysoka dziewczyna, smukła, jak gazella, czarnowłosa, i rzuciła młodzieńcowi przelotne spojrzenie. Spotkawszy wzrok jego, palący , śmiały, rzuciła mu takie same drugie, uważniejniejsze jednak, gorętsze.

Oczy Dzierżymirskiego, pełne zamyślenia, prawie bezustannie spoczywały na krajobrazie u podnóża góry, z rzadka przenosząc się, obojętne, na towarzystwo. Wzrok jego wtedy zatrzymywał się głównie na Oli. Zaduma smętna, od otoczenia daleka, znikała wówczas na chwilę z jego oblicza, źrenice zaś czarne Romana, ciemniejszemi stawały się, badawcze... Nader korzystnie zaś dnia tego wyglądała pani Ola.

Wytęża wzrok coraz bardziej, ale niebawem nic wokoło, nawet prześladujących go mar, rozpoznać nie jest w stanie. Noc czarna, despotyczna, rozpinać właśnie poczyna nad płaszczyzna ponurą swą oponę. Naraz znika wszystko... On równocześnie czuje, że leci w przepaść bez dna, treści, oraz w chaos, z którego ocuca go dopiero uderzenie silne o coś całem ciałem. Spogląda...

XV. „Czufut-Kale.” Miasteczko na wyniosłéj skale; domy na brzegu stojące mają podobieństwo do gniazd jaskółczych; ściészka wiodąca na górę jest przykra i nad przepaścią wisząca. W samém mieście ściany domów łączą się prawie ze zrębem skały; spójrzawszy przez okno, wzrok gubi się w głębi niezmiernéj.

Tak w noc, pogodna jeśli służy pora, Wzrok się przyjemnie ułudzi, Lecz żeby w nocy jechać do jeziora, Trzeba być najśmielszym z ludzi; Bo jakie szatan wyprawia tam harce! Jakie się larwy szamocą! Drżę cały, kiedy bają o tem starce I strach wspominać przed nocą.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają