United States or China ? Vote for the TOP Country of the Week !
Trup dziecka wyschły, zżółkły, biedny zjawiał się przed nią w przepotędze swego nieprawego pochodzenia, wspaniały bezimiennością swoją, doskonały w zrodzeniu z miłosnego tchnienia. Trup ten zimniał, sztywniał tuż przy jej piersi przy jej łonie, które go stworzyło i gniótł jej ciało strasznym ciężarem nieżyjącego potwora.
I ta pogarda, ta żrąca, uśmiechnięta pogarda dla ludzi, dla siebie, dla każdej myśli mojej, dla każdego tchnienia mego. I znów pustka, pogodna bezsłoneczna pustka, która milczeniem swojem zdaje się pytać: po co, po co żyjesz? Po co żyjesz? Ale to było dawniej, dawniej, prawda, dawniej? Ty tego nie czujesz teraz, nigdy? nigdy?
Przymyka wiec powieki i leci znów tak samo dalej w przestrzeń, niczego niepomny i nic zgoła w okrąg siebie nie widząc. Trwa tak dość długo... Wreszcie, wypocząwszy w ten sposób po swem wyczerpaniu, nie czując już ani ciężaru zwisłej na jego szyi kobiety, ani zawrotnego czasu jej tchnienia... otwiera oczy...