Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !

Zaktualizowano: 20 lipca 2025


Pełni uprzejmości, dystynkcyi i gościnności szczerej, wśród tłumu swych gości, uwijali się Dzierżymirscy, zmieniając się kolejno w pobliżu wejścia pierwszego salonu, dla witania wchodzących co chwila nowych przybyszów. W końcu jednak i ten czasowy posterunek ich okazał się wprost niemożliwym... Roman i Ola zmuszeni zostali zmieszać się z tłumem rautujących gości, ustępując sami naporowi ścisku.

Od czasu do czasu komunikując sobie przyciszoną uwagę, Roman i Ola słuchali również uważnie włoskich pieśni, nastrój zaś dzisiejszego wieczora rozmarzająco działał na nich.

I Ola czulej jeszcze przycisnęła się do Romana, zbliżyła swe wargi świeże do jego ust zmysłowych, i mówić poczęła głuchym szeptem, urywanym od uczucia nadmiaru przeplatanym pieszczotą, pełnym tętniących w nim młodych pragnień: Kocham cię!... kocham... kocham!... Jak nikogo dotąd... nigdy, nigdy!... szept przy tem młodej kobiety zadrżał namiętniej jeszcze. Nie ja to ty przeciwnie nie rozumiesz, nie czujesz, jak cię kocham, uwielbiam !...

I cisza pokrytego kirem, tonącego w słońcu i gromnic świetle, zakątka, sfinksowy, dumny majestat śmierci brutalnie przerywanym zostaje. Drzwi roztwierają się nerwowo, ruchem gwałtownym, od silniejszego prądu powietrza gaśnie przy katafalku świec kilka, i do pokoju wbiega ubrana w podróżne szaty, płacząca Ola... Za nią, ukazuje się śniade spokojne oblicze Dzierżymirskiego i wytworna sylwetka jego.

I swawolnie, ze śmiechem, Roman przylgnął wargami do ramion Oli, i począł całować je głośno, cmokając z lubością. Ohe!.. la bas!.. On dort ici!.. rozległ się po chwili za ścianą gardłowy, świszczący glos, pełen nienawiści i jadu. Buch! buch! buch! rozległy się znów w pasyi uderzenia o mur wściekłe. Ola śmiała się serdecznie, Roman nie przestawał całować zamaszyście.

Prawda? uradowany mimo woli podchwycił Topolski. Pani przyznaje ciągnął, że egzystuje poniekąd w pojęciach tych analogia pewna... Słuchając pani jednak, przychodzi mi do głowy jedno spostrzeżenie... zatrzymał się... Musiała pani i instynktownie Topolski nadał głosowi brzmienie łagodne, czułe w życiu swem kochać kogoś bardzo... Dlaczego? zapytała z uśmiechem Ola.

Dzierżymirski, wybrawszy jednego z licznych" napraszających się przewoźników, podszedł ku przystani, gdzie wespół z Olą usadowił się niebawem w gondoli. Serenada, Canale Grande! rzucił ubranemu biało Włochowi. Roman objął kibić żony i począł muskać delikatnie ustami jej oczy, czoło, szyję i usta. Wstydź się... gondolier patrzy... Lecz mężczyzna nie przestawał.

Zniechęcona, odjęła niebawem lornetkę od oczu. Jakiś statek w kierunku Lido zbliżał się wprawdzie, lecz znajdował się jeszcze tak daleko... Ola odstąpiła od okna, i szeleszcząc jedwabiami swych spódniczek, poczęła niecierpliwie przechadzać się po pokoju, pytając sama siebie: Któż widział spóźniać się tak dalece? Widocznie zobojętniała już ona Romanowi, czyż to jednak możliwe?

Lekka mgła jakby przemknęła po twarzy młodej kobiety, a brewki jej zmarszczyły się przelotnie, jednakże odpowiedziała natychmiast. Wiesz co, mój drogi? ja.... i tu spuściła oczy, zarumieniwszy się lekko bardzo często... podkreśliła akcentem te słowa, myślę o tem... I Ola z kolei podniosła swe przymglone oczy na Dzierżymirskiego, a jemu zdało się jednocześnie, że wilgotnemi były one...

Ola zasad takich nie miała, a z czyjejże to było winy? Najprzód, naturalnie, ojca, Januarego, lecz następnie i jej przecie, zastępującą Oli odeszłą z tej ziemi matkę.

Słowo Dnia

obrazami

Inni Szukają