Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !
Zaktualizowano: 5 września 2025
Tak śród uczty gdy śpiéwak do choru wyzywał, Gdy koła tańcujące wiły się po sali, Nagle staną i zmilkną; każdy zapytywał, Nikt nie wiedział, dlaczego w zadumieniu stali. „Ja wiém, rzecze poeta, anioł przelatywał” Uczcili wszyscy gościa nie wszyscy poznali. Tyżeś to? i tak poźno? Błędną miałem drogę, Śród lasów, przy niepewnym księżyca promyku; Tęskniłaś? myślisz o mnie? Luby niewdzięczniku.
Niech każdy piersi zbroją ubezpiecza, Nasadzi groty i pociągnie miecza. Zgotować żywność dla koni i ludzi: Każdemu z mężów zgotuje niewiasta, Ile zjeść można od ranka do zmroku. Czyj koń na paszy sprowadzić do miasta, Nakarmić i wziąść na drogę obroku; A skoro słońce z Szczorsowskiej granicy, Pierwszym promieniem grób Mendoga draśnie, Czekać mię rzeźwo, zbrojno i zapaśnie." Tak mówi książę.
Sień wielka jak refektarz, z wypukłém sklepieniem Na filarach, podłoga wysłana kamieniem, Ściany bez żadnych ozdób, ale mur chędogi; Sterczały wkoło sarnie i jelenie rogi Z napisami: gdzie, kiedy te łupy zdobyte; Tuż myśliwców herbowne klejnoty wyryte, I stoi wypisany każdy po imieniu; Herb Horeszków Półkozic jaśniał na sklepieniu.
Albo wilk bieży pragniesz go odegnać, Aż orłem skrzydłem wilk macha; Dość „zgiń, przepadnij” wyrzec i przeżegnać, Wilk zniknie, wrzeszcząc „cha, cha, cha!” Każdy podróżny oglądał te zgrozy I każdy musiał kląć drogę: Ten złamał dyszel, ten wywrócił wozy, Innemu zwichnął koń nogę.
Tadeusz się dowiedział, że niemało czasu Już przeszło, jak ogary wpadły w otchłań lasu. Cicho; próżno myśliwi natężają ucha; Próżno, jak najciekawszéj mowy, każdy słucha Milczenia, długo w miejscu nieruchomy czeka; Tylko muzyka puszczy gra do nich zdaleka.
Tu obstąpiono przyjezdnych. Cały rój przeróżnych figur hałaśliwie ofiarowywać im począł swoje usługi, rząd zaś służby hotelowej, w galonach, z ożywieniem i gestykulacyą namawiał ich każdy z osobna do siebie. Gadatliwość Włochów oszołomiła na razie Dzierżymirskich. Po chwili dopiero Roman, znający kilka włoskich wyrazów, zdołał się porozumieć i wybrawszy hotel, kazał się prowadzić do przystani.
„Skoro przeczytał Tuhan list książęcy I wydał rozkaz do wojny, Stanęło zaraz mężów pięć tysięcy, A każdy konny i zbrojny. „Uderza w trąby, rusza młódź, już w bramie Błyska Tuhana proporzec, Lecz Tuhan stanie, i ręce załamie, I znowu jedzie na dworzec, „I mówi do mnie: „Jaż własnych mieszkańców Dla obcej zgubię odsieczy? Wszak wiesz, że Świteź nie ma innych szańców, Prócz naszych piersi i mieczy.
Pókiśmy mieli ciebie, W domu było jak w niebie U nas, i wieczorynki, Z całej wsi chłopcy, dziewki, Najweselsze zażynki, Najhuczniejsze dosiewki, Niemasz cię! w domu pustynie! Każdy, kto idzie, minie. Zawiasy rdzewieje w sieni, Mchem się dziedziniec zieleni; Bóg nas opuścił, ludzie opuścili: Niemasz, niemasz Maryli! =Przyjaciółka.=
Dzwoni tak głośno, że on zatyka uszy i głowę w poduszkę chowa, ale głos ten słyszy: dzwon, dzwon, dzwon... A każdy nowy ton łączy się z echem poprzednich i biją coraz dźwięczniej, coraz silniej, aż dusza rozkołysana ich dźwiękiem drga i odrywać się poczyna. O żelazne chwile! I czuje je. Zdarto mu skalp z głowy i na nagą kość z góry padają krople, pluszcza i zalewają mu oczy.
Słowo Dnia
Inni Szukają