Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !
Zaktualizowano: 24 października 2025
Mój Boże, cóż tam się dziać będzie na wiosnę, gdy *nawet na dołach* w całem Pokuciu głód teraz w styczniu już dojmuje? Na te góry Huculszczyzny pilniejszą niż gdziekolwiek indziej zwrócićby należało baczność, zatrudnićby ich najlepiej tam w górach, niechby nie musieli spuszczać się za chlebem „ na doły ” chleb by im raczej wysłać tam na „ werchy ”!.....
Cóż im powiem? co wymyślę, a zresztą, cóż mi po tem? Gdybym po wysiłku mózgowym i znalazł może przemądre nawet rozwiązanie jakie, czyż nie takiem samem, nie do zniesienia piekłem, stałoby się to moje jutro! odpowiadały w duchu Romana: bezmierne zniechęcenie i gorycz.
A on wpodłuż organów, stare miażdżąc im koście, Porozpędzał swe dłonie, jak te nogi po moście, I, rozwiawszy tłum dźwięków po pieśniowym rozłogu, Wygrzmiał z miechów to wszystko, co las myśli o Bogu! Graj-że, graju, graj, Dopomóż ci Maj, Dopomóż ci miech, duda I wszelaka ułuda!
Wojsk i jechał po środku; staruszek szanowny, Wesoły był nadzwyczaj i bardzo rozmowny; Chcąc kłótników zabawić i do zgody dowieść, Kończył im o Doweyce i Domeyce powieść: Assessorze, jeżeli chciałem byś z Rejentem Pojedynkował, nie myśl że jestem zawziętym Na krew ludzką; broń Hoże, chciałem was zabawić, Chciałem wam komedyę niby to wyprawić, Wznowić koncept, który ja, lat temu czterdzieście, Wymyśliłem przedziwny!
A z owych tysiąca zostało jakoby dziesięciu ludzi bladych i strasznych z postaci. A przybliżywszy się Aniołowie, ujrzeli ich przy stosie wielkim z drzewa, na którym leżał trup człowieczy. I wzdrygnąwszy się rzekli: ludzie co czynicie? Azaż to jest ofiara Bogom piekielnym. Odpowiedział im na to człowiek najstarszy: Zaprawdę, że ofiarą naszą jest trup, a Bogiem który go przyjmie jest głód.
Jak strzała, przeleciał przez groblę i stanął niebawem przed zamkniętą wjazdową bramą pałacu; tu hukać począł, by mu ją otworzono. Nadbiegło kilku stajennych; oddawszy im spienionego konia począł Krasnostawski wypytywać się o mieszkańców pałacu. Okazało się, iż dom cały wyjechał nazajutrz po pożarze, rankiem i bawił teraz w gościnie u Topolskiego, w Szczęsnojej.
„Dziatki sprawiły, że uchodzisz cało, Darzą cię życiem i zdrowiem; Im więc podziękuj za to, co się stało, A jak się stało opowiem. „Zdawna już słysząc o przejeździe kupca, I ja, i moje kamraty, Tutaj za miastem, przy wzgórku u słupca, Zasiadaliśmy na czaty. „Dzisiaj nadchodzę, patrzę między chrósty: Modlą się dziatki do Boga; Słucham: zpoczątku porwał mig śmiech pusty, A potem litość i trwoga.
Właśnie też, że gmin ciemny tak niesłusznie ocenia godziwą zawsze, a czasu głodu niezmiernie ważną i dobroczynną skrzętność tych handlarzy, właśnie dla tego światlejsi mają obowiązek, dać im należną opiekę i dla dobra sprawy otoczyć ich tarczą powagi rozsądku. Nie wymagajmy poświęcenia; nie gardźmy usługą interesowaną, szanujmy ją owszem.
Nagle włosy stanęły im dębem ze strachu, bo oto przed nimi pędziła klacz kara, pokryta pianą, bez siodła i bez jeźdźca. „Towarzysze zbili się w gromadkę, bo ich strach oblatywał, lecz jechali dalej, choć każdy z nich, gdyby był sam, zawróciłby konia i uciekł do zamku, ale jeden wstydził się drugiego.
W zamku całym był tylko Pan Stolnik, ja, Pani, Kuchmistrz i dwóch kuchcików, wszyscy trzej pijani Proboszcz, lokaj, hajducy czterej, ludzie śmiali; Więc za strzelby, do okien; aż tu tłum Moskali Krzycząc ura, od bramy wali po tarasie; My im ze strzelb dziesięciu palnęli «a zasie» Nic tam niebyło widać; słudzy bez ustanku Strzelali z dolnych pięter, a ja i Pan z ganku.
Słowo Dnia
Inni Szukają