Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !

Zaktualizowano: 3 września 2025


Lica Gowartowskiego bowiem nic nie mówią zupełnie !.. Spokój i martwota nieziemska wyryte na nich, a pogoda tylko jakaś nieuchwytna, cicha, świadczyć się zdaje, że nie czuje on już nic, a w każdym razie, docześnie na pewno nie cierpi już wcale.

Lecz przed wichry silnemi i wam padać wolno... będziecie żałowani. Cóż więc! odmówią wam poświęconego cmentarza? kto wie jaki jest sen w niepoświęconéj mogile? Wszakże lepiéj jest umierać w gromadce dzieci i wnucząt które płaczą.... i patrzeć na rozwijanie się drzew wiosennych, i mieć godzinę cichą.

Teraz właśnie musiał na to patrzeć, jak przemoc obca przeciw której przez życie całe walczył z cichą wytrwałością litewską, przykładała siekierę do dzieła całego tego życia.

Ta sama w iskierce Spadnie ci w serce! I ty sypać będziesz niemi, Ty, coś tyle ty bolała, Zbolałbym na ziemi Sama zmartwychstała! Postanowienie. Niech moja dusza będzie cicha czysta Jak ta noc letnia spokojna przejrzysta! Niech gwiazd tych złotych oblany pokojem Idę w świat z światem walczyć wstępnym bojem: Choć w głębi serca żar się palić będzie Niechaj powagi oblecze mnie szata!

Żachnął się niecierpliwie i szepnął znów z cicha do siebie, po francuzku: Que diable, je ne suis pas venu ici pour garder l'antichambre... I jednocześnie posunął się zręcznie naprzód, potrąciwszy zaś lekko po drodze swej paru sąsiadów, rzucił, z wytwornym ukłonem, kilka: "Pardon", w rezultacie jednak znalazł się zaledwie o parę kroków naprzód.

Tymczasem zmęczenie fizyczne i moralne waliło wprost z nóg Krasnostawskiego. Zbliżył się chwiejny do fotelu. Usiadł i po kilkakrotnie ziewnął mimo woli nerwowo. Po chwili jednak energicznie wstrząsnął się... Ooo... jakże mi się spać chce!.. mruknął i ponownie ziewnął przeciągle z cicha.

Szedł on, pogwizdując z cicha, z rękami w kieszeniach, zamyślony, a po wyminięciu kilku przechodniów, skręciwszy w uliczkę wązką i głuchą, znalazł się na niej sam zupełnie. Po chwili jednak z poza węgła staroświeckiego domu, tworzącego róg tej ulicy, wysunęła się pewna postać i poczęła iść w ślad za nim.

Wspólna, cicha, a pełna głębokiej wiary prostych dusz modlitwa, z wolą Najwyższego godząca się, pokorna, napełniła mury pokoju, i do stóp Stwórcy-Pana uleciała skrzydlata wzniosła się tam, gdzieś wysoko, w ślad za zagadkową drogą duszy zmarłego, jakby mu niebo otworzyć pragnęła.

Zapalić musimy poprzednio cygara, bo i pańskie zgasło, nieprawdaż? rzekł w ślad za tem, a wydobywszy zapałki, zapalić jedną z nich usiłował, lecz wietrzyk swawolny zgasił mu i następnych kilka. Sapristi! zaklął z cicha. Stańcie-no, hej! tam! krzyknął na furmana.

Przechodnie, wszyscy skwapliwie spieszący w jedną stronę, wymijali się gorączkowo, dzwoniły tramwaje, dorożki turkotały głośno lekko, z cicha przesuwały się liczne, na gumowych kołach, ekwipaże i karety, dążąc również w tymże, co i piesi, kierunku. Niebawem jednak liczba jadących powozów poczęła się zmniejszać stopniowo coraz bardziej, w końcu zaś ustała zupełnie.

Słowo Dnia

mijając

Inni Szukają