United States or Guatemala ? Vote for the TOP Country of the Week !


Ożenił się bez majątku... No, a gdyby tak on, Roman Dzierżymirski, zgrzeszył był idealizmem, i biedak, ale nieposzlakowany, uczciwy, pozbył się przed laty nietkniętych banknotów i ożenił się następnie z jaką dziewczyną zupełnie biedną ?..

Podchodził, wstrzymywał się, lornetkę przecierał, Oczy chustką obwiewał i coraz spozierał Miałożby to cudowne, śliczne widowisko Zginąć albo zmienić się gdy podejdę blisko? Ten aksamit traw, będzież to mak i botwinie? W Nimfie téj czyż obaczę jaką ochmistrzynię?

Na wiadomość o ślubie subiekta, wybuchnęła wreszcie całą wściekłością, na jaką tylko cierpliwe i nieśmiałe istoty zdobyć się umieją. Kazimierzowa podsunęła jej myśl wstrzymania ślubu i zrobienia publicznego skandalu. Uczepiła się tego projektu natychmiast, gorączkując się, podniecając przeklinając bezustannie. Ani jednej łzy nie miały jej oczy, chwilami zdawała się być obłąkaną.

Gdy mu ktokolwiek zrobił jaką uwagę, odpowiadał chrapliwym głosem: Odsuń się, bo cię psom oddam na pożarcie a krwią twoją drzwi mego przedpokoju pomalować każę! Miał lat dwadzieścia i skończył dwie klasy. Nie było siły ludzkiej, któraby go skłoniła do powrotu do szkół. Uczył sięprywatniedoprowadzając zwykle nauczycieli do rozpaczy, lub do dzielenia z nim nocnej rozpusty.

Chwilami zdawało jej się, że jest zdolna zamordować mężczyznę, który rzucał brutalnie o ziemię, aby później na wiadomość o jej nędzy i cierpieniu wzruszać ramionami z pogardą. „Ścierwo sobacze!” mówiła, szarpiąc pazurami do krwi pierś swoją od pokarmu wzdętązgiń! przepadnij! oślepnij! zgnij do kości!” Zdawało się jej, że miłość, jaką miała dla Teodora, wymarła w niej oddawna, że nic, prócz żalu, gniewu i nienawiści, nic już w głębi swej duszy nie chowa.

Wiatr wył po ulicach, zrzucał czapki i płaszcze, podnosił suknie i zrywał szmaty zawsze tam, gdzie na ciele rana była, lub obrzydliwość jaka. I zdawało mi się, że październik ten nie będzie miał końca tak dawno zaczęły się niepogody że stanął bieg czasu i chwila ostatnia zastanie nas w tym samym październiku, tego samego dnia.

Nie miałem wielkiej ochoty na ten spacer, bo niewiele mam już pieniędzy, ale niepodobna było się wymówić. Dnia 16 grudnia. Dobrze, że Turskiego nie było już w domu, kiedym powrócił. Byłby to koniec naszej znajomości i przyjaźni. Jestem na niego tak zły, że gdybym się nie wstydził sam siebie, wyrządziłbym mu chętnie jaką przykrość.

Teraz miejsce przed wielkim ołtarzem opustoszało zupełnie, wszyscy cisną się do drzwi wchodowych, zgorączkowani, podnieceni sceną, jaka wybuchnie za przybyciem państwa młodych. Tu i owdzie stają na ławkach, zwłóczą z kątów krzesła, czepiają się chorągwi.

Alegołąbkibyły innego zdania: Odebrać Makenowej Heldinga? Co?... jak myślicie! Projekt ten powstał w głowie jasno włosej Lili. Minuśki, Nuśki i Muszki zaadoptowały go w jednej chwili. Tak! tak!... trzeba to zrobić. To ożywi fix i zabawi wszystkich dokoła. Trzeba Heldinga zaakaparować i patrzeć, jaką Makenowa będzie miała minę. Przecież go reklamować nie będzie przez konwenanse.

Ty mnie znasz, tyś był moim mężem, ty wiesz, jaka ja jestem. To była komedya, twoja radość, te podróże nasze... Jak dziecko nosiłem cię na rękach. Przytulałaś się do mnie, zarzucałaś mi ręce na szyję. To była komedya. ANDRZEJ. To wszystko komedya. Więc ty nie byłaś szczęśliwą ze mną? Powiedz, powiedz! Ale ja i tu nią nie jestem. ANDRZEJ. Nie byłaś szczęśliwą... Czemu? czemu?