United States or Mali ? Vote for the TOP Country of the Week !


*Kapulet.* Jakiż być może powód tego zgiełku? *Pani Kapulet.* Lud po ulicach wykrzykuje: Julia! Parys! Romeo!, i jedni przez drugich Tłumnie tu dążą do naszego grobu. *Książę.* Cóż to za postrach rozruch ten sprowadza! Odpowiadajcie! *Dowódca.* Miłościwy panie! Oto zabity leży hrabia Parys! Romeo martwy i Julia wprzód zmarła, A teraz ciepła, z puginałem w piersi.

Czasem tylko wyławiamy z tego gwaru wielu głów jakieś ciemne, żywe spojrzenie, jakiś czarny melonik nasunięty głęboko na głowę, jakieś pół twarzy rozdarte uśmiechem, z ustami, które właśnie coś powiedziały, jakąś nogę wysuniętą w kroku i tak już zastygłą na zawsze. Osobliwością dzielnicy dorożki bez woźniców, biegnące samopas po ulicach.

Gdybym oszalał był, gdyby świadomość w tych mękach zatonęła, byłbym wolny, chociażby... w szpitalu; dzisiaj w domu, na ulicach miasta jestem niewolnikiem... nawet logiki własnych myśli.

Podobnoś nie zdążyli nieboracy ususzyć go, umleć, upiec i spożyć..... Widywaliśmy bowiem w on czas na przednówku, nawet po ulicach Krakowa, chłopów z Galicyi konających z wiązką perzu w zanadrzu a niekiedy nawet niedojedzoną w ostach zsiniałych!

Mówiłapsia krew”, biła się po biodrach, pokazywała żydom na ulicach język i kłóciła się w restauracyi z kelnerami. Nie różniła się niczem od innych kobiet i drażniła w nim zamierającego trupa, lecz drażniła niemile, w bolesny, dokuczliwy sposób. Przez kilka dni, które bawił w Łodzi, widywał codziennie, coraz więcej zniechęcony i pół senny.

Nietylko o majątku mówię; ale czem jest to wszystko, co czułem lub czuć mogę, wobec ogromu, co tu na okół mnie szumi... Gdy chodzę czasem wieczorem po ulicach, to poczucie obcości, znikomości tak mię przeraża, że szarpałbym palcami kamień, aby rysę w nim wyżłobić, ślad jakiś, żem istniał.

Już na ulicach i w magazynach jaśniały rzęsiście światła, gdy w dwie godziny później wysiadał z tegoż pojazdu przed piękną kamienicą w śródmieściu, a odprawiwszy swój kawalerski ekwipaż, skierował się w bramę czteropiętrowego domu, gdzie na pierwszem piętrze zajmował eleganckie, z trzech pokoi, mieszkanie.

Nareszcie Wickowa, chodząca w ciąży porodziła córkę, lecz ciężko zaniemogła i akuszerka doktorów wezwać kazała. Zaczęły się ciężkie dni we dworku na Piaskowej ulicy. Olka wszelkiemi siłami teraz brata spotkać chciała. Wychodził często, biegał bez pamięci, do aptek, do doktorów, ale po ludnych ulicach i w dzień, kiedy ona po świetle doń przystępu mieć nie mogła.

W *Sztutgardzie* nie podobała się ta nowość Szwabom tak dalece, że w roku 1847 wojsko musiało osłaniać piekarnie i siłą broni w ulicach utrzymywać powagę mądrej i zbawiennej ustawy; przeciwnie w światlejszej Saksonii lud wdzięcznie uznawał pożyteczność zakazu świeżego chleba i ściśle wypełniając rozporządzenie troskliwego rządu, szczęśliwiej niż inne kraje i o wiele taniej przebył ciężką dobę niedostatku.