United States or Tuvalu ? Vote for the TOP Country of the Week !


*Parys.* Niech mię Bóg broni świętym obowiązkom Stać na przeszkodzie! Julio, w czwartek z rana Przyjdę cię zbudzić. Bądź zdrowa tymczasem I przyjm pobożne to pocałowanie. *Julia.* O! zamknij, ojcze, drzwi; a jak je zamkniesz, Przyjdź płakać ze mną. Niema już nadziei! Niema ratunku! Niema ocalenia! *O. Laurenty.* Ach, Julio! Znam twą boleść; mnie samego Nabawia ona prawie odurzenia.

Czego ty doznáć możesz sam z śiebie napręcéy. Ućieszyłeś sye kiedy z dźiéwki swéy ták wielé, Zeby poćiechá twoiá, y ono weselé Mogło porównáć z twoim dźiśieyszym kłopotem? Nie rzeczesz tego, widzę: Także trzymay o tem Jákoś doznał: áni sye frásuy, że ták rána Twoiéy ze wszech namilszéy dźiéwce śmierć zesłána.

Stapleton spojrzał na niego bystro, potem zwrócił się do mnie: Chętniebym zaproponował przeniesienie tego biedaka do nas, ale boję się wystraszyć siostrę. Najlepiej Seldonowi twarz zakryć, a zwłoki będą bezpieczne do jutra rana. Takeśmy też zrobili. Stapleton zapraszał nas do siebie, ale wymówiliśmy się i obaj podążyliśmy do Baskerville-Hall. Naturalista powrócił sam.

To były rozkosze jego kawalerskich czasów; a prace? Pracował nad farbowaniem perkalu od rana do wieczora, wynalazł nowy błękit, doglądał biblioteki, założył szkółkę.

Wychudłe ascetyczne twarze drewnianych świętych w gotyckich niszach nad stallami, duże czarne krucyfiksy z krwawiącą raną w boku Zbawiciela, tłuste anioły, uśmiechnięte nad cudacznymi gzemsami późniejszych ołtarzów, obrazy wyblakłe, szare od kurzu i starości wpadały mu w oczy, nie budząc żadnych wrażeń, i na chwilę nawet przykuć nie mogły jego uwagi.

Serce Janka, które było w tej chwili jedną raną, targnęło się jeszcze silniej i codzienna melancholia, tłocząca go ku ziemi, wżarła się w boleść rozstania z tem, co już za swoje przywykł uważać, co się z nim zrosło, z czem umrzeć miał... Przed nim bielił się dwór, nieduży, silny, dobrze rozłożony na tle masy drzew. Z boku widać było ganeczek i wejście do kredensu. Do kredensu!...

Dobranoc, luby! jeszcze raz dobranoc! Takam w życzeniach niepohamowana, Żeby dobranoc wołała do rana. *Romeo.* Sen na twe oczy, pokój w pierś niech spłynie; Obym był nimi w tej błogiej godzinie! Spieszę do ojca Laurentego celi, On mi pomocy i rady udzieli. Cela Ojca Laurentego.

Zbłąkanych w obszarach pól Nie złączy żaden sen złoty, Ni lęk, ni zgroza, ni ból, Nic prócz pieszczoty! Śnież się, w duszy mojej śnież, Piersi, nocą całowana, Co zachować przez sen chcesz Usta moje do rana! Znój się, w ciele mojem znój, Miłujących rąk pogłado, Coś mi dreszcz piększyła mój, Przodując zadumą bladą!

Powoli jednak, bez widocznego powodu, jad ospałości się wcisnął; robotnicy wrócili do szynkowni, oficyaliści do kart, książek kupowano mniej, i już od roku rzadko można było kogo zastać w bibliotece. Gdy dyrektor wszedł do sali, pustka tam panująca niemile go uderzyła: był to pierwszy wyłom w murze zadowolenia, które od rana duszę jego otaczało.

Wróciłem późno do domu, z bólem głowy, zły na wszystkich. Dnia 6 maja. Nie wiem, czy mnie śmierć mego ulubionego psa tak rozstroiła, że dotąd się wzdrygam, gdy na rewolwer spojrzę, czy też dlatego, żem wczoraj do późnej nocy o tym procesie mówił, ale dziś od rana z myśli mi nie schodzi.