United States or New Zealand ? Vote for the TOP Country of the Week !


O, moje dziecko! raczej duszo moja, Nie moje dziecko; bo dziecko jest trupem; I wraz z niem cała pociech mych ostoja, Cały wdzięk życia stał się śmierci łupem! *O. Laurenty.* Przestańcie! Rozpacz nie leczy rozpaczy.

Pociemku, pociemku łkasz, Bezradność twych łez rozumiem! Schorzałą śmiertelnie twarz Radośnie całować umiem. Do końca nie zbraknie mąk, Do końca wystarczy mocy! Zmarniałych, zmarniałych rąk Potrafię pożądać w nocy! Oględnie z rozkoszy mdlej piersią, co z trudem dyszy! Do śmierci, do śmierci twej Wraz z tobą nawykam w ciszy. Znowu nędza do ucha nam śpiewa, I tej śpiewki słuchamy bezradnie.

Adela przychodziła wówczas blademu ze zgrozy z pomocą i odbierała lancę wraz z utkwionym trofeum, ażeby utopić w cebrzyku. Już wówczas jednak nie umiałbym był powiedzieć, czy obrazy te zaszczepiły mi opowiadania Adeli, czy też sam byłem ich świadkiem. Ojciec mój nie posiadał już wtedy tej siły odpornej, która zdrowych ludzi broni od fascynacji wstrętu.

Wyślij pierwej z nowiną co najlichsze ziele, Potem sama się przybliż z kwiatami na czele, Pędząc przed się wonne kwiaty, Wnijdź do wnętrza mojej chaty, Bo chcę tobie sam na sam opowiedzieć wiele. Weszłabym do twej chaty, gdy mgły się postronią, Lecz nie wiem, czy się zmieszczę wraz z rosą i błonią. Pierwej z niebem posąsiaduj, Wszystkie cuda poodgaduj, Nim napełnisz chatę miłością i wonią!

Gdy dziecię płakać przestało, Zawiesza kosz na gałęzi, I znowu ściska swe ciało I główkę nadobną zwęzi. Znowu łuski powleką, Od boków wyskoczą skrzelki Plusła, i tylko nad rzeką Kipiące pękły bąbelki. Tak co wieczora, co ranka, Gdy sługa stanie w zakątku, Wraz wypływa Świtezianka, Żeby dać piersi dzieciątku. Zacóż jednego wieczora Nikt nie przychodzi na smugi?

Już wygładza się strumień, deszczem pręgowany, Już z za chmur, rozpostartych nakształt kruczych skrzydeł, Słońce pęk wysztywnionych ku ziemi promideł Rozwachlarza znienacka i, przez wyzior w chmurze Prześwitując, rozwidnia strojne brzozą wzgórze I klin pola przygodny i pogrąża w złocie Sad wiśniowy do dna wraz z wróblem na płocie, Co, światłem zaskoczony, ćwierka w niebogłosy I łzy jeszcze niestałej i ruchliwej rosy Skrzą się tłumnie, u liści zawieszone brzegu, I wzdłuż łodyg cwałują resztą swego biegu.

Powiedziałem jej, że nie pilno mi odjeżdżać, skoro ona tu przebywa, i że jeśli dba istotnie o moje bezpieczeństwo, to opuści okolicę wraz ze mną, i prosiłem o jej rękę. Zanim jednak zdążyła mi odpowiedzieć, ten jej utrapiony brat wpadł między nas, jak kula. Był blady z gniewu, trząsł się, a z jasnych oczu padały pioruny. Jak śmiałem przemawiać w ten sposób do jego siostry? wołał.

On, według usposobienia, usuwał przekleństwem lub dobrem słowem, cały teraz przejęty ważnością swego stanowiska ważnością zięcia Burby, który, choć w grosze nie tak bardzo zasobny, cieszył się poważaniem całego cechu stolarzy. Olka nie podchodziła nigdy w stronę ulicy Piaskowej, gdzie teraz mieszkał Wicek wraz z żoną i teściem.

Słowo Dnia

wąsov

Inni Szukają