United States or Côte d'Ivoire ? Vote for the TOP Country of the Week !


Do brzegu dąży, a gdy jedni z trwogi Na miejscu stanęli głazem, Drudzy zwracają ku ucieczce nogi Łagodnym rzecze wyrazem: „Młodzieńcy, wiecie, że tutaj bezkarnie Dotąd nikt statku nie spuści, Każdego śmiałka jezioro zagarnie Do nieprzebrnionych czeluści „I ty zuchwały i twoja gromada Wrazbyście poszli w głębinie, Lecz ze to kraj był twojego pradziada, Że w tobie nasza krew płynie,

Nie! tej postaci ja nie wymarzyłem! Ona przez Boga wymarzona w niebie! I tu na chwilę tak krótką zleciała, Jak anioł siadła przy mej łodzi sterze; Ach, gdyby tutaj na wieki została! Śmiejcie się wiatry, że ja w szczęście wierzę! Śmiejcie się fale, lecz płyńcie powoli, Żaglu mój biały nie pędź tak po brzegu. Ten dzień mi jeszcze nie jest dniem niedoli, I chciałbym wstrzymać jego chwile w biegu!

dobluźniły się, doklęły swego. Przywołane rechotem naczyń, rozplotkowanym od brzegu do brzegu, nadeszły wreszcie karawany, nadciągnęły potężne tabory wichru i stanęły nad nocą. Ogromne obozowisko, czarny ruchomy amfiteatr zstępować zaczął w potężnych kręgach ku miastu.

A na oknach donices pachnącemi ziołki, Gieranium, lewkonia, astry i fijołki. Podróżny stanął w jedném z okien nowe dziwo: W sadzie, na brzegu niegdyś zarosłym pokrzywą Był maleńki ogródek ścieszkami porznięty. Pełen bukietów trany angielskiéj i mięty. Drewniany drobny w cyfrę powiązany płotek Połyskał się wstążkami jaskrawych stokrotek.

Podbiega strzelec i staje w biegu, I chciałby skoczyć, i nie chce; Wtem modra fala, prysnąwszy z brzegu, Zlekka mu stopy załechce I tak go łechce i tak go znęca, Tak się w nim serce rozpływa, Jak gdy tajemnie rękę młodzieńca Ściśnie kochanka wstydliwa. Zapomniał strzelec o swej dziewczynie, Przysięgą pogardził świętą, Na zgubę oślep bieży w głębinie, Nową zwabiony ponętą.

Niechże sobie żyją młodzi, Niech się z nią obłudnik pieści, Niech tylko tu nie przychodzi, Urągać się z mych boleści! „Dla opuszczonej kochanki Cóż pozostało na świecie? Przyjmijcie mię, Świtezianki; Lecz moje dziecię ach, dziecię!” To mówiąc, rzewnie zapłacze, Rączkami oczy zasłoni, I z brzegu do wody skacze, I w bystrej nurza się toni.

I ogniki owe, łącznie ze swem odbiciem, drżały tak bezustannie po jeziorze, sunęły z wolna, zmieniały miejsce wreszcie malały, utożsamiając się jakby w dali latającym gdzieś świętojańskim robaczkom... Na lewo zaś, tuż przy brzegu, u przystani statków parowych, inne znów ognie dotrzymywały tamtym towarzystwa.

Potem do drugiego brzegu, gdy się dobił to już do Szmula było tylko kilkadziesiąt kroków i łatwo było się dobrać.

Czatyrdah.” Najwyższy w paśmie gór Krymskich na brzegu południowym; daje się widzieć zdaleka, niemal na 200 werst, z różnych strón, w postaci olbrzymiéj chmury sinawego koloru. VI. „Bakczysaraj.” W dolinie otocznéj ze wszech strón górami leży miasto Bakczysaraj, niegdyś stolica Girajow, Hanów Krymskich. VII. „Rozchodzą się z Dżamidów.” Mesdzid lub Dżiami, sąto zwyczajne meczety.

Dziś na brzegu mórz bez końca, Gdzie świat w wiecznym kwitnie maju, Tobie jednej nie ma słońca! Ty samotna w wiosen raju! Nad twą duszą jest potęga Niewidzialna, która truje! W przeszłość, w przyszłość po jad sięga, Teraźniejszość jadem psuje! W każdem miejscu, w każdej dobie Pośród krzyżów świętych, święty Nad twem sercem jak na grobie Krzyż nieszczęścia ach! zatknięty!

Słowo Dnia

najgłębszy

Inni Szukają