Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !
Zaktualizowano: 4 lipca 2025
Co noc on śpiewa owdzie na gałązce Granatu: wierzaj mi, że to był słowik. *Romeo.* Skowronek to, ów czujny herold ranku, Nie słowik; widzisz te zazdrosne smugi, Co tam na wschodzie złocą chmur krawędzie? Pochodnie nocy już się wypaliły I dzień się wspina raźnie na gór szczyty. Chcąc żyć, iść muszę, lub zostając umrzeć.
*Merkucio.* Możeż być dobrym to, co jest gorszem? *Marta.* Jeżeli waćpan nim jesteś, to radabym z nim pomówić sam na sam. *Benwolio.* Zaprosi go na jakiś wieczorynek. *Merkucio.* Pośredniczka to Wenery. Huź, ha! *Romeo.* Cóż to, czyś kota upatrzył? *Merkucio.* Kotlinę, panie, nie kota; i to w starym piecu, nie w polu.
Mężny duch jego uleciał wysoko, Gardząc przedwcześnie swą ziemską powłoką. *Romeo.* Dzień ten fatalny, więcej takich wróży; Gdy się raz zacznie złe, zwykle trwa dłużej. *Benwolio.* Oto szalony Tybalt wraca znowu. *Romeo.* On żyw! zwycięzca! a Merkucio trupem! Precz pobłażliwa teraz łagodności! Płomiennooka furyo, ty mną kieruj! Tybalcie, odbierz nazad swoje podły ; Zwracam ci, co mi dałeś!
*Benwolio.* Tybalt, którego Romeo powalił. Romeo darmo przekładał, jak próżną Była ta kłótnia, przypominał zakaz Waszej Książęcej Mości, ale wszystkie Te przedstawienia, uczynione grzecznie, Spokojnym głosem, nawet w korny sposób, Nie mogły wpłynąć na zawzięty umysł Tybalta.
Gdybyś zaś płochą zdjęty ciekawością Wrócił podglądać dalsze moje kroki, Na Boga, wszystkie kości-bym ci roztrząsł I posiał niemi ten niesyty cmentarz. Umysł mój dziko jest usposobiony, Niepowstrzymaniej i nieubłaganiej, Niż głodny tygrys lub wzburzone morze. *Baltazar.* Odejdę, panie, i będę-ć posłuszny. *Romeo.* Okażesz mi tem przyjaźń. Weź ten worek, Poczciwy chłopcze, bądź zdrów i szczęśliwy.
Dzień ten ml nieznośny, Jak noc, co święto jakowe poprzedza, Niecierpliwemu dziecku, które nowe Dostało szaty, a nie może zaraz W nie się przystroić. A! niania kochana Niesie mi wieści o nim, a kto tylko Wymawia imię Romea, ten boski Ma dar wymowy. Cóż tam, moja nianiu? Co to masz? Czy to ta drabinka, którą Romeo przynieść kazał? *Marta.* Tak, drabinka! *Julia.* Dlaboga! czego załamujesz ręce?
*Tybalt.* Służę Waćpanu. *Romeo.* Merkucio, schowaj szpadę, jak mię kochasz. *Merkucio.* Pokażno swoje passado . *Romeo.* Benwolio, Rozdziel ich! Wstydźcie się, mości panowiel Wybaczcie sobie. Tybalcie! Merkucio! Książę wyraźnie zabronił podobnych Starć na ulicach. Merkucio! Tybalcie! *Merkucio.* Zranił mię. Kaduk zabierz wasze domy! Nie wybrnę z tego. Czy odszedł ten hultaj I nie oberwał nic?
Jeśli mię zwodzisz, o! to cię zaklinam, Skończ te zabiegi i zostaw mię żalom. Jutro więc przyślę. *Romeo.* Jak pragnę zbawienia... *Julia.* Po tysiąc razy dobranoc. *Romeo.* Po tysiąc Razy niedobra tam, gdzie ty nie świecisz. Jak żak, gdy rzuca książkę, tak kochanek Do celu swego pospiesza wesoły; A gdy nadejdzie z kochanką rozstanek, Wlecze się smutnie, jak ów żak do szkoły. Pst! pst! Romeo!
*Pani Kapulet.* Tak, ale płacząc, czujesz tylko stratę, Nie tego, po kim płaczesz, moje dziecko. *Julia.* Tak czując stratę, mogę tylko płakać. *Pani Kapulet.* Przyznaj się jednak, że nie tyle płaczesz Nad jego śmiercią, jako raczej nad tem, Że jeszcze żyje ten łotr, co go zabił. *Julia.* Jaki łotr, pani? *Pani Kapulet.* Tenci łotr, Romeo. *Julia.* On i łotr żyją daleko od siebie.
Lecz choćby oczy jej były na niebie, A owe gwiazdy w oprawie jej oczu: Blask jej oblicza zawstydziłby gwiazdy, Wśród eterycznej zabłysły przezroczy, Jak lotny goniec niebios rozwartemu Od podziwienia oku śmiertelników, Które się wlepia w niego, aby patrzeć, Jak on po ciężkich chmurach się przesuwa I po powietrznej żegluje przestrzeni. *Julia.* Romeo! czemuż ty jesteś Romeo!
Słowo Dnia
Inni Szukają