Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !

Zaktualizowano: 4 lipca 2025


Pójdź tam i okiem bezstronnem porównaj Jej twarz z obliczem tych, które ci wskażę: Wnet nowe bóstwo ślad dawnego zmaże. *Romeo.* Gdyby rzetelny mój wzrok tak fałszywe Miał dać świadectwo, łzy stańcie się żarem! Wy, zalewane wciąż, a jeszcze żywe Przezrocza, spłońcie pod kłamstwa nadmiarem! Zatrzeć jej wdzięki! Nigdy wszechwidzące Równej piękności nie widziało słońce.

Czyliż Romeo odjął sobie życie? Powiedz: tak! a te trzy litery gorszy Jad będą miały, niż wzrok bazyliszka. Jeżeli takie tak istnieje, Julia Istnieć nie będzie; zawrą się na zawsze Te usta, które to tak wywołały. Zginąłli, powiedz: tak , jeżeli nie nie ; W krótkich wyrazach zbaw albo mnie zabij. *Marta.* Widziałam ranę na me własne oczy.

Proszę też pana, czy rozmaryn i Romeo nie zaczyna się od takiej samej litery? *Romeo.* Nieinaczej: jedno i drugie od R. *Marta.* Tak i mnie się zdawało, tylko Romeo inne ma zakończenie. Co też ona o tem prawi, to jest o rozmarynie i o panu: radabym, żebyś pan to słyszał. *Romeo.* Poleć jej służby moje. *Marta.* Uczynię to, uczynię po tysiąc razy. Piotrze! *Piotr.* Jestem.

*Aptekarz.* Ubóstwo, a nie chęć skłania mnie uledz. *Romeo.* Ubóstwo twoje też, nie chęć opłacam. *Aptekarz.* Weź pan to, rozczyń w jakimkolwiek płynie I płyn ten wypij, a choćbyś miał siłę Trzydziestu ludzi, wnet wyzioniesz ducha!

Gdyśmy tak ze sobą Cięcia i pchnięcia zamieniali, zbiegł się Większy tłum ludzi, z obu stron walczono, książę nadszedł i rozdzielił wszystkich. *Pani Monteki.* Lecz gdzież Romeo? Widziałżeś go dzisiaj? Jakże się cieszę, że nie był w tem starciu.

Odstąpcie na stronę: Wyrwę mu z piersi cierpienia tajone. *Monteki.* Obyś w tej sprawie, co nam serce rani, Mógł być szczęśliwszym od nas! Pójdźmy, pani. *Benwolio.* Dzień dobry, bracie. *Romeo.* Jeszczeż nie południe? *Benwolio.* Dziewiąta biła dopiero. *Romeo.* Jak nudnie Wloką się chwile! Moiż-to rodzice Tak spiesznie w tamtą zboczyli ulicę? *Benwolio.* Tak jest.

*Romeo.* Powiedz jej, aby, pod pozorem spowiedzi, przyszła za parę godzin do celi Ojca Laurentego: tam ślub weźmiemy. Oto masz waćpani za swoje trudy. *Marta.* Nie, panie; ani fenika. *Romeo.* No, no, bez ceremonii. *Marta.* Za parę godzin więc; dobrze, nie zaniedba się stawić.

*Benwolio.* Romeo! bracie! Romeo! *Merkucio.* Ma rozum; Powietrze chłodne, więc dyrnął do łóżka. *Benwolio.* Pobiegł drogą i przełazł przez parkan. Wołaj, Merkucio! *Merkucio.* Użyję nań zaklęć: Romeo! gachu! cietrzewiu! wariacie!

*Benwolio.* Pójdź! skrył się owdzie pomiędzy drzewami, By się tam zbratał ż tajemniczą nocą: Ślepym w miłości ciemność jest najmilsza. *Merkucio.* Możeż w cel trafić miłość, będąc ślepą? Niechże tam sobie po ciemności maca, Jak dłuo zechce. Dobranoc, Romeo! Idę lecz w mojem łóżku za kotarą, Bo to polowe tu dla mnie za chłodne. Czy idziesz także?

Uwiadomiony tymczasem przeze mnie O naszym planie Romeo przybędzie; Wraz ze mną czekać będzie w owym lochu Na twe ocknienie i tej samej nocy Uprowadzi cię skrycie do Mantui. To cię uchroni od hańby grożącej, Jeśli brak woli lub niewieścia bojaźń Od wykonania tego cię nie wstrzyma. *Julia.* O, daj mi, daj mi! nie mów o bojaźni!

Słowo Dnia

obrazami

Inni Szukają