Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !
Zaktualizowano: 28 września 2025
Niestety, nie piszę nic... prócz pamiętnika. Ale pochodzi to nie tyle z braku czasu jakeś wywnioskowała z pierwszego mego listu ile z braku chęci, zapału i poprostu mocy. Przechodzę jakieś dziwne osłabienie duchowe; chwilami zdaje mi się, że wszystko się rozsypuje we mnie; taka próżnia tworzy się w myślach.
Przykucnięty pod wielkimi poduszkami, dziko nastroszony kępami siwych włosów, rozmawiał z sobą półgłosem, pogrążony cały w jakieś zawiłe wewnętrzne afery.
Nagle on pada na łóżko, z ust wybiega mu jakieś krótkie, gardłowe chrypienie, niby śmiech, niby zdławiony ryk. Zrozumiał. I znów cisza, tylko ksiądz dalej mówi swe pociechy. Teraz on nic nie widzi, nie słyszy, rozumie tylko. Jest mu tylko ciężko w głowie, w piersiach; nawet wnętrzności mu coś ciśnie, rozpiera; rozluźnia się w nim wszystko, rozrywa.
Poddając się bowiem urokowi słuchanej pieśni, poruszały się, trącone jakby czyjąś dłonią z lekka, jakieś struny w jego duszy, kwiliły cicho, grały... Tymczasem namiętny glos Włoszki rósł, potężniał...
Odosobnienie zaś wyraźne rogu izdebki, gdzie stała fotografia, od otaczających i rozrzuconych po pokoju sprzętów, oraz pewna czystość staranna, cechująca to miejsce świadczyły sobą również aż nadto, że nieobecny właściciel mieszkanka tego dbał wielce o ten zakątek, zdradzając przytem, że i on w biedzie swej miał może jakąś chwilkę jasną, jakieś swoje marzenie!... Tak, niewątpliwie!...
Proszę pana... Przepraszam... za chwilę... Nieznajomy zarumienił się, nie rzekłszy nic jednak, usiadł pokornie na koniuszczku stołka, Dzierżymirski zaś sięgnął po jakieś księgi, leżące opodal i zagłębił się w nich, ze skupieniem. Ale tylko na pozór... W rzeczywistości zaś potrzebował czasu, by ochłonąć z doznanego przed chwilą wrażenia.
Ostatnie dźwięki surmy bojowej konały, a Romanowi zdało się, iż z milknącem coraz już dalszem echem bębna, poczynają oto zaludniać tum wspaniały jakieś wyrosłe jakby zewsząd mary i cienie poległej dawno Napoleońskiej gwardyi starej, i wyraźny o słuch jego obija się przy tem stuk ich butów i ostróg o kamienie posadzki!.. Idą!
Bezmyślnie patrzyłem w głąb tego pałacu, na wir ludzi, kołujący przy mnie, na stosy jarzyn, które co raz wyżej i gęściej zasypywały chodnik, na żelazne belki, z których zwieszały się jakieś chorągwie czy płachty, na strop z błękitnemi gwiazdami i znów spełzałem oczami z tych wyżyn po belkach na bruk.
O tej wieczornej i spóźnionej już porze cienie jago, tajemnicze i ciche, pochłonęły Krasnostawskiego natychmiast, a do uszu jego doleciały jednocześnie, z pogwarem drzew szumiących splecione, jakieś szelesty, i szepty, i przyciszone gwary...
Uśmiech niedostrzegalny okolił wąskie usta Romana. To nic nie szkodzi odparł. Mam niepłonną nadzieję, iż razem z panem damy sobie z tem wszystkiem radę... Zresztą, to chyba drobnostka. Chodzi zaledwie o jakieś dziesięć fabryk tylko...
Słowo Dnia
Inni Szukają