Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !

Zaktualizowano: 1 września 2025


Ależ tak podobno jakiś hrabia dołożył do posagu kilka tysięcy ot! z przyjaźni dla ojca. Hrabia dla konduktora? Co pan chcesz, dziś takie czasy... I śmiechy zaczynają się w najlepsze, starsze kobiety sznurują usta i spuszczają oczy. Takie nieskromności w świętem miejscu, nie! ci mężczyźni już żadnej wiary w sercach nie mają!

Przybiega na koniec łączki, Gdzie w jezioro wpada rzeka, Załamuje białe rączki I tak żałośnie narzeka: „O wy! co mieszkacie w wodzie, Siostry moje, Świtezianki, Słuchajcie w ciężkiej przygodzie Głosu zdradzonej kochanki. „Kochałam pana tak szczerze! On mię przysięgał zaślubić; Dziś księżnę za żonę bierze, Krysię ubogą chce zgubić.

Kto niewinny mógłby sobie zadać taką tytaniczną, a próżną katuszę? Komuby to na myśl przyszło? Dziś wiem, że to była obłuda, przed samym sobą obłuda. Dziś czuję, co on czuje, rozumiem, szaleję, bom sam zbrodniarz, bo on mnie duszą swoją zaraził. I jak mogą ludzie się nie domyślać, że tak być musi, że na duszę też przyjść może zaraza?

Cóżby mi jego słowa powiedzieć mogły? Dnia 10 maja. Co on czuje, nie wiem. Wysilam się próżno, a jednak powinienem i muszę wiedzieć. Dnia 11 maja. Nie wiem nic, ani wczoraj, ani dziś. Te daremne wysiłki mnie męczą. Jestem zdenerwowany, silnie zdenerwowany. Unikam wszystkich; siedzę w swoim pokoju. Mam odszukać duszę, która zniknąć musi, i uczynić swoją. Dnia 13 maja.

Odetchnął parę razy głośno, z ulgą, przeciągnął się, zatrzeszczało staroświeckie łoże, ziewnął smakowicie, zaciągnąwszy się zaś wyborowem cygarem, myśleć począł o ukończonym dniu dzisiejszym, a przełomowym w dotychczasowem życiu jego. Dziś to bowiem odbyło się otwarcie testamentu nieboszczyka.

Jak ojce żyły w raju, tak dziś żyją wnuki, Dzikie i swojskie razem w miłości i zgodzie, Nigdy jeden drugiego nie kąsa, ni bodzie.

Nawet ta myśl, która często głowę mu rozsadza, ta myśl, że śmierć to ostateczny koniec jego istnienia, przerwanie gwałtowne jego ja, które myśli, czuje i chce, nawet ta myśl, która dziś jest w nim nie przeciśnie się przez spokój grobu.

Państwo w którą stronę? zagadnął uprzejmie. Tak mało miałem sposobności rozmawiać dziś z panem... słodziutko ciągnął dalej, zwracając się do Dzierżymirskiego umknął nam pan tak prędko... Bawidamek z nad Sekwany umilkł nagle pod drwiącem spojrzeniem Romana. Państwo... w roku przyszłym zapewne przyjadą tu również? jęknął jeszcze, podtrzymując rozmowę.

Dzierżymirski patrzył, przejęty mimowolnie do głębi powagą, skupienia pełną, i jakąś melancholią rzewną, wiejącą od tego grobu zmarłego geniusza despoty, śniącego tu cicho, zapomnianego jakby w samem sercu republikańskiego dziś Paryża. Nagle, gdy poruszony, niemy, stał tak, wciąż, zamyślony, drgnął gwałtownie.

I nie darmo; choć skarbów przed tobąm nie składał, Ale mi drogo każda kupiona pieszczota, Na wagę duszy mojéj, pokojem żywota; Dla czegoż mię odpychasz? nadaremniem badał. Dziś odkrywam łakomstwo nowe w sercu twojém, Pochwalnych wiérszy chciałaś; marny pochwał dymie! Dla nich więc igrasz z bliźnich szczęściem i pokojem? Nie kupić Muzy!

Słowo Dnia

biegało

Inni Szukają