Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !

Zaktualizowano: 1 września 2025


Więc i dziś, wybacz, jeźli w szczerym głosie Zeznam, co serce ustom przekazało: Długo ja żyłem, i na siwym włosie Dźwigam i czasów i czynów niemało; Przed się dziś widzę, oby nie ze szkodą! Rzecz, dla nas starych niezwykłą i młodą.

Dawny jego kolega szkolny z kraju i zagranicy, Edmund R-ski, potrosze nawet kuzyn i towarzysz zabaw dziecinnych dziś bywalec stolicznych salonów, chłopiec zamożny, zbliżył się do niego pierwszy wówczas. Było to podczas karnawału, w zimie, w jednej z kawiarń, bardziej uczęszczanych w mieście.

Równie trudnoby nam w zachodniej stronie Galicyi znaleźć dziś świadka, coby z własnego doświadczenia mógł stwierdzić wartość chleba z *perzu*! zachwalanego tu z urzędu głodnym w roku 1847.

K. Panje, grance Kaszebskje v móji głovje tak mócno veznaczone, że jich njgde zabec nimogę; e tak kóżde dzecko, co dziś na svjat rodzi, ju vjtro je polcę wukazeje.

I widywałem wszystko i nic prawie, Na niewidziane znając drogę całą, Bo odbywałem zarówno w sobie, Jak po za sobą. Dziś wierzę, w grobie, Gdy z mymi snami sam na sam zostanę, Znów odbędę, znów na niewidziane, W tem samem słońcu, jak we śnie przystało. Szliśmy więc dalej, brnąc w słonecznem złocie I ocierając zerwanym w przelocie Łopuchem mokre, przepocone czoło.

*Romeo.* Gdyby nie radość, co mię czeka, wczesny Ten rozdział z tobą byłby zbyt bolesny. Żegnam cię, ojcze. Pokój w domu Kapuletów. *Kapulet.* Tak smutny, panie, dotknął nas wypadek, Żeśmy nie mieli czasu mówić z Julią. Krewny nasz, Tybalt, był jej nader drogim, Nam także, ale rodzim się, by umrzeć. Dziś ona już nie zejdzie, bo już późno.

Wiekopomna wieżyca, zasłuchana jakby jeszcze w końcowy zamierający dźwięk dzwonu, przycichła; szarość, smutek i głusza rozsiadły się tu wokoło... W milczącą senną zadumę, we wspomnienia przebrzmiałe, zapadała powoli Campanile. Rojno i gwarno było dziś u marszałkowej nieprawdaż? Ha-ha-ha, wiedziałem doskonale, że się stawią wszyscy... Poczciwa jednak ta nasza światowa menażerya.... No, i cóż?

Następne wiersze możnaby przypuszczać, że się odnoszą do tych, a w różnych chwilach wyśpiewanych zwrotek, które dziś podaję w jednym zbiorze, o czém poeta zlekka zdaje się natrącać: „A jednak, jednak mój jęk, twe westchnienia Zmieszane, zlane, przebrzmiały na pienia! Z dwóch smutków w duszne spojonych zamęście Wzbił się głos jeden...”

Może kiedyś i u nas przyjdzie do równouprawnienia tych trzech czynników dobrobytu kraju w pojęciach naszych, w obyczajach naszych. Dziś niestety zamiast się łączyć boczą od siebie, zamiast się wspierać wyzyskują się wzajem i upadają osobno.

Z drugiej wszakże strony wolno nam i powinniśmy, równie jak oni gorliwie i oględnie zakrzątnąć się o dostawę żyta dla Pokucia i głodem dziś już dotkniętych wschodnich gór naszych! Dla poruszenia i przeprowadzenia tej koniecznej z Prusami konkurencyi należałoby oprócz proponowanego poprzednio 1. zniesienia lub przynajmniej obniżenia cła od północnych i wschodnich granic kraju;

Słowo Dnia

biegało

Inni Szukają