United States or North Korea ? Vote for the TOP Country of the Week !


A jednak wśród takiej wędrówki stanął kiedyś natychmiast, jakby w ziemię wrósł, gdy wzrok jego po raz pierwszy przesunął się przelotnie po »Zwiastowaniu«, które zapomniane wisiało w ukryciu wśród tablic nadgrobnych. Na małem spękanem płótnie nieznanego włoskiego mistrza była sama tylko twarz Madonny, promienna i słodka.

Lubieżnym ruchem swej delikatnej ręki przesunął po nagromadzonych pieniądzach, a po ciele jego równocześnie przeleciał dreszcz. Jak włosy pięknej kobiety, jak ciało jej zmysłowe, aksamitne, pieściły go banknoty... Zanurzył rękę głębiej i dotknął się złota. Z cichym brzękiem rozsypało się ono w strumyk błyszczący, a nim do głębi ponownie wstrząsnął dreszcz.

Pan Wentzel rękę przesunął po oczach, bo jakaś mgła wilgotna źrenice mu przysłaniać poczęła. Ten kawałek grubego, ordynarnego papieru, zakreślony krzywem i niewprawnem pismem, szarpie mu duszę na kawałki. Odebrał przed chwilą z poczty ten list od matki, ubogiej sklepikarki w małej podgórskiej mieścinie, gdzie i on spędził swe dziecinne lata.

Nareszcie rękę wyciągnął i zimnemi palcami po oczach Minuśki przesunął. Nie płaczesz? zapytał. Ona gwizdać przestała, brwi marszcząc. Cóż u dyabła, codzień nie mogę! Postaraj się!... Poznał w Łodzi, w sali Selina, gdy złym akcentem francuzkim śpiewała jakąś piosnkę.

I Dzierżymirski przesunął dłoń po czole, jakby pragnąc zetrzeć z niego ostatecznie myśli nieposłuszne. Qua diable, ekscelencyo!.. zabrzmiał głos Ładyżyńskiego. Co z tobą się dzieje?

Ksiądz skinął głową i ręką po oczach przesunął. Znam go przecie, szepnął miększym, niż zwykle głosem. Uczniem był moim do chwili... uczniem ukochanym. Mama poruszyła się nerwowo. Nie znasz go ksiądz przynajmniej nie tak, jak ja. Nikt nie zna tak dziecka, jak matka... Czyś przeczuwał nad nim połowę nocy jego dzieciństwa?

Bezcelowy wzrok podniósłszy z ziemi, obrzucił nim cały pokój: wstrętnemi mu były drogie obicia, sztychy na ścianach, świecidełka stojące na biurku, te wszystkie oznaki średniej zamożności, upiększającej swe siedlisko parodyą bogactwa i sztuki. Od figurki saskiej wzrok jego przesunął się po biurku i padł na rozłożoną książkę. Książka ta zwróciła jego uwagę.

Uliczka, przy której mieszkaliśmy, była ustronną i mało zaludnioną. Wśród ogradzających parkanów, rzadko kiedy wóz się przesunął rzadziej jeszcze przejeżdżał zwoszczyk. 0 powozach nie było mowy. Tem bardziej mnie zajął wspaniały ekwipaż z liberyjną służbą, stojący przed gankiem. Wybiegłem do przedpokoju.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają