Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !

Zaktualizowano: 12 września 2025


Aj, aj! o!... tobym chciała mieć!... Cmoknęła ustami i znów zakołysała się, obejmując nagiemi ramiony swe kolana ledwo okryte cienką spódnicą. Słaby blask płonącej na stoliku świeczki żółtawą linią oznaczał jej kontury. Miała w tej niedbałej pozie, w tym skurczu całej postaci, coś z owych żydówek tkwiących w piasku pustynnym. Och ty puchu marny! wyrzekł wreszcie z pogardą.

Wiedziała, że była bardzo nędzną istotą, lecz on, brat jej powinien mieć dla niej więcej pobłażania, aniżeli inni. Nieraz w szynku biła pięściami w stół krzycząc, dożyje chwili, w której ci, co jej znać nie chcą, do nóg upadną!... lub kułakiem groziła w stronę miasta spowitego w ciszę, jakby zaprzysięgając zemstę tym, którzy pierwsi w kał ten wepchnęli.

Świętobliwy Kapłan Laurenty kazał mi się rzucić Do twych nóg i o przebaczenie prosić. Przebacz mi, ojcze! będę już uległa. *Kapulet.* Niech tam kto pójdzie prosić pana hrabię: Jutro mieć muszę spleciony ten węzeł. *Julia.* Spotkałam hrabię w celi Laurentego I okazałam mu miłość, jak mogłam, Nie przekraczając granicy skromności.

Jak dawno, jak dawno był tym młodzieńcem, pełnym wygórowanych acz nieświadomych nadziei, niespełnionych marzeń, młodzieńcem, któremu wolno nie mieć jeszcze wspomnień, żelaznym ciężarem kładących się na duszę!

On, który ostatni widział sir Karola żywym, chciał może pierwszy zobaczyć swego nowego pana. Ale jaki mógł mieć cel w prześladowaniu rodziny Baskerville? Przypomniała mi się dziwna przestroga, wycięta ze wstępnego artykułu Timesa . Kto przesłał? On, czy też ktoś, kto chciał pokrzyżować jego plany?

Tyś nie była przy śmierci mego ojca; to, co on zostawił, ja dokończyć muszę. Ale i ja chciałem mieć coś wyłącznie dla siebie, jeden promień złoty w życiu, jeden pogodny blask dla mnie tylko. Tyś była tym blaskiem moim. Chciałem cię mieć tak radosną, chciałem, żeby cię nic nie dotknęło, żeby nic nie płoszyło twojego uśmiechu. Nie mówiłem ci nigdy o zgryzotach swych, o zawodach. Nie znałaś mnie.

Assessor z Rejentem się kłócił, Jeden wielbiąc przymioty swojéj Sanguszkówki, Drugi bałabanowskiéj swéj Sagalasówki. Sędzio sąsiedzie, wreszcie wyrzekł Podkomorzy, Pierwszą nagrodę słusznie zyskał sługa boży; Lecz nie łacno rozsądzić kto jest po nim drugi, Bo wszyscy zdają mi się mieć równe zasługi, Wszyscy równi zręcznością, biegłością i męstwem.

I czynię kroki niezgrabne, Ze szczęściem nieoswojone, I bezdomnieję i słabnę I nie wiem, w którą biedz stronę? Trzeba nic nie mieć prawdziwie, Żyć tylko tem, że się żyje, By dłoń wyciągać łapczywie Po takie szczęście niczyje! Upalny ranek. Gwary i turkoty Kończą się nagle u sztachet ogrodu, Gdzie ławek cienie, wdumane w piach złoty, Dają tym piachom czar głębi od spodu.

Muszę mieć co dzień wiadomość o tobie; A każda chwila równą będzie dobie. Zgrzybieję licząc podług tej rachuby, Nim cię zobaczę znowu, o mój luby. *Romeo.* Ilekroć będę mógł, tylekroć twoję Drogą troskliwość pewnie zaspokoję. *Julia.* Jak myślisz, czy się znów ujrzymy kiedy?

Szczęście więc starsi muszą mieć na pieczy: Wszystko opatrzyć, w szczerości pogadać, A zresztą ufność na Bogu zakładać.

Słowo Dnia

łagodnym

Inni Szukają